Agencja Bloomberga poinformowała, że Ukraina chce zwołania szczytu jeszcze przed wyborami prezydenckimi w USA, które odbędą się w listopadzie. W ocenie agencji ma to świadczyć o obawach Kijowa przed powrotem Donalda Trumpa na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. Prezydent Ukrainy podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Kijowie zapewnił, że zamierza współpracować z Donaldem Trumpem, jeśli ten wygra wybory. - Jeśli Donald Trump zostanie prezydentem, będziemy współpracować. Nie boję się tego - powiedział Zełenski. Zauważył, że "Partia Republikańska jest różna", ale większość w niej "wspiera Ukrainę i naród ukraiński". - Mamy dwupartyjne poparcie i mamy silne relacje z republikańską częścią amerykańskiej polityki - powiedział ukraiński przywódca.
Czytaj też: Kompromitująca wpadka Bidena na szczycie NATO. Pomylił Zełenskiego z największym wrogiem
Na pierwszym szczycie pokojowym było ponad 90 państw. Zabrakło m.in. Rosji i Chin
Pierwszy szczyt pokojowy odbył się 15-16 czerwca w Buergenstock w Szwajcarii z udziałem ponad 90 państw i organizacji międzynarodowych. Prezydent Zełenski ocenił, że wydarzenie to było "wielkim sukcesem Ukrainy i wszystkich (jej) partnerów". Komunikat końcowy szczytu podpisała większość podmiotów uczestniczących w czerwcowych rozmowach. Nie uczyniły tego jednak niektóre ważne państwa globalnego Południa, w tym Indie, Brazylia, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Arabia Saudyjska. Rosja nie została zaproszona na pierwszy szczyt, a Chiny odmówiły przyjazdu.