Godzina policyjna, stan wyjątkowy, setki policjantów i żołnierzy Gwardii Narodowej... To wszystko nie było w stanie położyć całkowitego kresu zamieszkom w Baltimore po śmierci 25-letniego Freddiego Graya, Afroamerykanina, który zginął w trakcie aresztowania. Na ulicach miasta, przypominającego strefę wojenną, w dalszym ciągu wrze. Swoje wsparcie oferują inne stany.
W mieście jest niespokojnie od kilku dni, ale prawdziwa wojna wybuchła w poniedziałek po pogrzebie Graya. Wściekły tłum ruszył na ulice i zaczął plądrować sklepy, rzucać kamieniami, podpalać samochody – w tym radiowozy. W zamieszkach rannych zostało 15 policjantów, a 30 osób trafiło do aresztu. Godzina policyjna wprowadzona przez burmistrz miasta Stephanie Rawlings-Blake nie pomogła, bowiem tłumy nie zniknęły z ulicy tak jak powinny o godzinie 10 pm. Walki trwały dalej i z tego też powodu we wtorek zamknięto tam również szkoły oraz odwołano mecz lokalnej drużyny Baltimore Orioles.
Z pomocą stróżom prawa w Baltimore przyszedł między innymi gubernator New Jersey, Chris Christie. Jak donosi „The Wall Street Journal”, we wtorek ogłosił, że w ciągu 72 godzin wyśle do niespokojnej metropolii w sumie 150 oficerów policji stanowej.
Ale wsparcie nadeszło również i z dość nieoczekiwanej strony. Na całym świecie hitem stał się umieszczony w Internecie film, na którym widać jak na rozwścieczony tłum ruszyła Toya Grahaa, matka 16-letniego Michaela. Jjak donosi „New York Post” – oglądając w domu telewizyjną relację z zamieszek, rozpoznała wśród chuliganów... swojego syna. Kobieta tak się zdenerwowała, że niewiele myśląc wybiegła z domu i nauczyć nastolatka porządku. Jej bezprecedensowa pacyfikacja – polegająca m.in. na dosadnych określeniach tego co myśli o zachowaniu chłopaka i razachw głowę – spotkała się z pozytywnym przyjęciem na portalach społecznościowych, a ona sama została okrzyknięta „Matką Roku”.