Joe Biden ułaskawił indyki przed Świętem Dziękczynienia. Przy okazji popełnił kilka gaf
To drugie ułaskawienie indyków w dziejach prezydentury Joe Bidena - i znowu nie obyło się bez gaf... Prezydent Stanów Zjednoczonych, jak nakazuje tradycja, darował życie dwóm indorom tuż przed Świętem Dziękczynienia. Jak wiadomo, w to święto Amerykanie masowo pieką i pałaszują indyki, jednak od 32 lat za każdym razem dwa wybrane ptaszyska unikają wylądowania na talerzu. Indory, którym się poszczęściło, najpierw otrzymują jakieś urocze imiona, potem biorą udział w uroczystościach, które relacjonowane są na cały świat, a potem spędzają indyczą emeryturę w jakiejś dogodnej zagrodzie. Tym razem przed oblicze prezydenta USA przyprowadzono indyki o imionach Chocolate i Chip. Joe Biden uroczyście je ułaskawił. A potem nawiązał rozmowę z hodowcami drobiu, którzy przynieśli ptaki. Zapytał, ile indyków jest na ich farmie w Karolinie Północnej. Odpowiedzi, że 9,5 miliona. "Bóg was kocha! 9,5 miliona! To tyle, ilu ludzi w krajach, jakie odwiedziłem" - wypalił Biden. Mieszkańców wszystkich państw, jakie odwiedził aktualny prezydent USA, z pewnością było przecież wielokrotnie więcej... Ale to nie wszystko.
Joe Biden przemawiał na temat drobiarstwa w USA. W pewnym momencie oddał głos indykowi
Joe Biden stwierdził, że w stanie Delaware, gdzie się wychował, w ogóle nie ma indyków. Jest to nieprawda. Potem dodał, że za to w tej części Ameryki jest najwięcej kurczaków - kolejne pudło... Biden chyba zorientował się, że powiedział zbyt wiele, bo w pewnym momencie podsunął mikrofon pod dziób jednego z indyków i spytał, czy może ptaszysko nie ma czegoś do powiedzenia. Poprzednie ułaskawienie indyków przez Bidena także nie przebiegło w idealnej atmosferze. Indory przedstawione na oficjalnej stronie Białego Domu w 2021 roku zostały bowiem nazwane Peanut Butter i Jelly, czyli Masło Orzechowe i Galaretka. "Właśnie to większość ludzi będzie jadło na święta" - ironizowali wtedy internauci, odnosząc się do rekordowej inflacji i drożyzny.