O sprawie informuje serwis RMF24.pl. 180-osobowa grupa turystów z Polski wracała do Katowic z wakacji na Fuerteventurze, jednej z popularnych Wysp Kanaryjskich, gdy nagle ich samolot musiał awaryjnie lądować na lotnisku w Casablance. Po tym, jak maszyna usiadła na płycie lotniska okazało się, że nieco mniej niż połowa polskich obywateli nie ma ze sobą paszportów - nie są one potrzebne, by dostać się na Wyspy Kanaryjskie. Podczas gdy setka Polaków, która wzięła ze sobą paszporty, mogła wejść na terytorium Maroka i została rozlokowana w hotelach, by spokojnie oczekiwać na kolejny lot, pozostałe 80 osób, w tym również dzieci, musiało zostać w samolocie. Do RMF zadzwonił jeden z turystów, który po krótce zrelacjonował przebieg wydarzeń. Powiedział, że zanim pozwolono im wejść na teren lotniska, minęły cztery godziny. Dodał, że niektórzy mdleli.
CZYTAJ TAKŻE: "Politico": Przesmyk suwalski to najsłabszy punkt NATO. Putin uderzy? "Musimy być gotowi"
Dla Polaków, którzy od kilkunastu godzin koczują na lotnisku w Casablance został zorganizowany zastępczy lot. Jak informuje redakcja RMF, ma zabrać pasażerów do Polski we wtorek, 21 czerwca, około godz. 17.30. To oznacza, że w sumie turyści spędzą w marokańskim porcie lotniczym około 18 godzin. Przedstawiciel biura podróży Itaka powiedział dla serwisu, że nie udało się załatwić zastępczego samolotu wcześniej ze względu na trudną sytuację na rynku lotniczym.
CZYTAJ TAKŻE: To on jest najbardziej atrakcyjnym mężczyzną na świecie. Po piętach depcze mu Wiedźmin