Wróżka z USA przewidziała datę rezygnacji Bidena i kandydowanie Kamali Harris. Teraz Amy Tripp mówi, kto wygra wybory prezydenckie w USA
Wybory prezydenckie w USA odbędą się już 5 listopada. Zmierzą się w nich ze sobą Donald Trump i Kamala Harris. Ostatnie tygodnie przyniosły szokujące wydarzenia, które w decydujący sposób wpłynęły na przedwyborczą sytuację. Trump był o włos od śmierci, kiedy 13 lipca zamachowiec strzelił do niego podczas wiecu, ale tylko drasnął go w ucho, a Joe Biden zrezygnował z udziału w wyborach, zaś Kamala Harris szybko zapewniła sobie odpowiednio wysokie poparcie w partii Demokratów, by móc zacząć własną kampanię. Kto wygra? Sondaże pokazują niemal równe szanse Trumpa i Harris przy niewielkiej, czasem jedynie jednoprocentowej czy dwuprocentowej przewadze kandydata Republikanów. Tymczasem ważą się losy świata i wielu chciałoby móc zobaczyć przyszłość już dziś. Właśnie tego postanowili spróbować dziennikarze "New York Post". Na okoliczność wyborów w USA przepytali... wróżkę. I to taką, której zdarzyło się trafić z przepowiedniami dotyczącymi wyborów.
Wróżka Amy Tripp twierdzi, że wybory wygra Donald Trump i zarówno jego, jak i Amerykę czekają trudne i szalone czasy
Słynna amerykańska wróżka Amy Tripp co do dnia przewidziała datę rezygnacji Joego Bidena z udziału w wyborach prezydenckich. „Jeśli Biden zostanie zmuszony do ustąpienia, nastąpi to podczas pełni Księżyca w Koziorożcu na 29° Koziorożca. Koziorożec rządzi rządem i starością. 29° to koniec”, napisała Tripp na platformie X 11 lipca. Kiedy jeden z jej obserwatorów zapytał ją o dokładną datę, odpowiedziała „21 lipca”. Tak też się stało. Mało tego, wróżka już w 2020 roku przewidziała, że Kamala Harris będzie walczyć o prezydenturę. „Połączenie księżyca z Plutonem oznacza silną kobietę” – mówiła Tripp, twierdząc już wówczas, że Biden będzie za stary do powtórnej walki o Biały Dom. Nie dziwota, że teraz wielu pyta Amy Tripp, kto wygra wybory. A ona odpowiada, że Donald Trump! Wróżbitka dodaje, że czekają go jednak trudne i szalone czasy, podobnie jak całą Amerykę. „USA wciąż są w trakcie powrotu Plutona, co oznacza wydobycie na światło dzienne i ujawnienie pewnych rzeczy. Ostatnim razem, gdy USA miały powrót Plutona, była wojna o niepodległość Stanów Zjednoczonych" - przestrzega Amy Tripp.
Joe Biden zrezygnował z udziału w wyborach prezydenckich w USA. Jak uzasadnił swoją decyzję?
Joe Biden był wzywany do rezygnacji z kandydowania na prezydenta USA od miesięcy, ale wezwania te zdecydowanie przybrały na sile po jego katastrofalnym występie podczas debaty przedwyborczej z Donaldem Trumpem. Urzędujący prezydent zacinał się, mówił mało i wolno. Popełniał też coraz więcej gaf, sprawiając wrażenie półprzytomnego, m.in. publicznie przedstawił Wołodymyra Zełenskiego jako Władimira Putina. Odmawiał rezygnacji z udziału w wyborach, tłumacząc się zmęczeniem, ale w końcu w niedzielę po południu wezwał do siebie pracowników i zadeklarował cofnięcie kandydatury, wskazując wiceprezydent Kamalę Harris jako popieraną przez siebie osobę mającą go zastąpić. W mediach społecznościowych Joe Biden napisał: "Drodzy Demokraci, zdecydowałem się nie przyjąć tej nominacji i przez resztę mojej kadencji skoncentrować całą swoją energię na moich obowiązkach Prezydenta. Moją pierwszą decyzją jako kandydata partii w 2020 r. był wybór Kamali Harris na wiceprezydenta. I to była najlepsza decyzja, jaką podjąłem. Dziś chcę wyrazić moje pełne poparcie i akceptację dla Kamali, która będzie tegoroczną kandydatką naszej partii. Demokraci – czas się zjednoczyć i pokonać Trumpa. Zróbmy to".
Zamach na Donalda Trumpa. Jak wyglądały wydarzenia podczas wiecu w Pensylwanii?
Zamach na Donalda Trumpa miał miejsce 13 lipca po południu czasu lokalnego w Butler w Pensylwanii. Na wiecu wyborczym Donalda Trumpa niejaki Thomas Matthew Crooks (+20 l.) przez nikogo nie niepokojony zdołał wejść na dach jedynego budynku w bliskim sąsiedztwie sceny z karabinem i strzelić do byłego prezydenta. Kula musnęła mu ucho, Trump był o milimetry od śmierci, ale nic poważnego mu się nie stało. Jak sam stwierdził, przeżył tylko dlatego, że akurat odwrócił się w stronę ekranu z tabelką, choć rzadko to robi. Sprawca został zastrzelony na miejscu przez Secret Service, obecnie oskarżanego przez wiele osób o zaniedbania. Triumfujący Trump już następnego dnia pojawił się na spotkaniu z wyborcami z zabandażowanym uchem.