Petro Andriuszczenko poinformował media, że za zbrodnie dokonane w ukraińskim Mariupolu odpowiedzialny jest pułkownik Siergiej Atroszczenko. - Ujawniono tożsamość mordercy numer jeden. Człowieka, który wydawał rozkazy, a także nadzorował bombardowanie Teatru Dramatycznego, szpitala położniczego i dziecięcego. Już w pierwszych tygodniach ustaliliśmy, że samoloty atakujące Mariupol startowały z lotniska w Primorsko-Achtarsku - zdradził doradca mera poszkodowanego miasta.
W ustaleniu jego tożsamości mieli pomóc ukraińscy hakerzy. Członkowie grupy Kiber Sprotyw przekazali rezultaty swoich działań dziennikarzom śledczym portalu InformNapalm. Na podstawie analizy m.in. prywatnej korespondencji Atroszczenki, wykradzionej z jego skrzynki mailowej, ustalono, że 42-letni pułkownik, urodzony w Owruczu na Ukrainie, jest dowódcą 960. pułku lotnictwa szturmowego rosyjskich sił powietrznych. Formacja ta stacjonuje nieopodal miejscowości Primorsko-Achtarsk w Kraju Krasnodarskim, na wybrzeżu Morza Azowskiego i około 125 km w linii prostej od Mariupola. InformNapalm opublikował informacje na temat miejsca zamieszkania wojskowego i jego rodziny, a także podał dane kontaktowe Atroszczenki, m.in. numer telefonu, adresy poczty elektronicznej.
Ataki Rosjan na Mariupol
W okresie od lutego do maja 2022 roku rosyjskie wojska niemal doszczętnie zrównały z ziemią 430-tysięczny Mariupol i popełniły tam szereg zbrodni na ludności cywilnej. Jedną z najbardziej przerażających było zbombardowanie Teatru Dramatycznego. W ocenie Amnesty International 16 marca ubiegłego roku samolot sił powietrznych agresora zrzucił na budynek dwie półtonowe bomby. Ataku dokonano, mimo że przez teatrem widniał duży napis "Dzieci", mający uchronić ukrywających się tam cywilów. Według różnych szacunków w budynku mogło zginąć około 300 osób. Agencja Associated Press na podstawie własnego śledztwa oceniła, że ofiar było znacznie więcej - około 600.
9 marca ubiegłego roku wojska najeźdźcy zbombardowały szpital położniczy w Mariupolu, zabijając co najmniej cztery osoby. Media na całym świecie obiegły zdjęcia rannych kobiet w ciąży wynoszonych z ruin placówki.
Brak dokładnych danych o łącznej liczbie ofiar rosyjskiej agresji w Mariupolu. Ukraińskie władze przypuszczają, że mogły tam zginąć dziesiątki tysięcy ludzi.
W zniszczonym i okupowanym przez Rosję mieście wciąż panuje bardzo trudna sytuacja humanitarna. Brakuje m.in. żywności, wody, lekarstw, środków higienicznych, łączności i ciepła.