-Wielki, wielki dramat, którego nie da się opisać, zgliszcza! - mówi wstrząśnięta Irena Godek, mieszkająca w Grecji prezes Zrzeszenia Polaków w Grecji „Książę Mieszko”. - Właśnie wróciłam z Kinety, jestem niedaleko i sytuacja jest tragiczna, przybywa strasznych historii – mówi pani Irena. - 26 osób było na kolacji w tawernie, chcieli uciekać w stronę plaży. Spalili się żywcem 30 metrów od plaży! To były rodziny, znaleziono ciała po cztery w uściskach. Umierali w swoich objęciach – mówi przez łzy Polka.
Takich scen było więcej: - Para Greków uciekała autem z domu, spalili się żywcem gdy jechali przez las, a ich dom stoi nietknięty przez płomienie. Mężczyzna włożył dwie córki bliźniaczki dom łódki, by były bezpieczne. Do dziś ich nie znaleziono. Pewna kobieta chciała tylko zabrać psy z podwórka, ale nie zdążyła i spłonęła – wylicza pani Irena. Ocaleni zostali bez niczego w 40-stopniowym upale. - Sytuacja na pogorzeliskach jest tragiczna, nie ma wody, prądu, ofiar przybywa. Największy dramat zaczął się, gdy wygaszono pożar. Spłonęło tysiące domostw i one dopiero zostaną przeszukane – dodaje. W pożarach zginęło co najmniej 79 osób, w tym dwoje Polaków spod Wadowic, setki ludzi zostało rannych.