Australijczyk i kilkumiesięczny Haydn muszą się chyba cieszyć szczególną łaską opatrzności, skoro niebiosa zdecydowały, że nie zginą w potwornym wypadku na ulicy miasta. Przerażająca walka o życie rozegrała się kiedy Andrew zabrał synka oraz rodziców na spacer po deptaku.
Mężczyzna trzymał chłopca na rękach, a rodzice prowadzili wózek. Nagle Andrew usłyszał przeraźliwy warkot silnika. Zdążył tylko powiedzieć do swojego ojca, że pewnie jakiś małolat urządził sobie szalony rajd. Instynktownie cofnął się z deptaka pod witryny sklepów. To co działo się później przypominało koszmarny film.
Patrz też: (FILM) Senator oglądał porno na debacie o aborcji
Rozpędzony samochód, za którego kierownicą siedziała 82-letnia kobieta, zjechał z jezdni na chodnik, z impetem uderzył w wózek małego Hajdna, a potem potrącił Caroline i Davida Leach. Siła zderzenia była tak duża, że ich ciała bezwładnie uniosły się w powietrzu. Samochód zatrzymał się tuż za plecami Andrew, który stał sparaliżowany strachem i tulił do piersi płaczącego synka.
Rodzice Australijczyka cudem przeżyli wypadek, ale obrażenia jakich doznali były bardzo poważne. Ojciec bohater, który uratował dwa życia, swoje i synka do końca swoich dni nie zapomni o tym koszmarze. - Za każdym razem gdy otwieram rano oczy widzę ten rozpędzony wóz - wspomina roztrzęsiony.
Zobacz PRZERAŻAJĄCE VIDEO>>>