Kanadyjczyk Matthias Schepp (†43 l.) porwał swoje córeczki 30 stycznia. Cztery dni później 3 lutego odnaleziono jego zmasakrowane ciało. Leżało na torach kolejowych w miejscowości Cerignola na południu Włoch. Schepp popełnił samobójstwo, rzucając się pod pociąg, a po jego dzieciach ślad zaginął.
Przeczytaj koniecznie: Żnin: Sebastian Sz. zakatował córkę bo płakała - teraz będzie miał kolejne dziecko!
Fotografie dwóch małych dziewczynek obiegły Europę, szukano ich także w Polsce. Jeden z tropów wiódł na Korsykę - świadkowie widzieli je podobno właśnie 30 stycznia na promie z ojcem. Z wyspy według innych świadectw Kanadyjczyk wracał już sam.
Wstrząsający list
I kiedy wydawało się, że nie uda się rozwikłać tej ponurej sprawy, okazało się, że Schepp zostawił list pożegnalny. Według jednych źródeł miał go wysłać już z Włoch, zanim się zabił, według innych - zostawić w Lozannie, skąd porwał Alessię i Livię od ich matki. Jego treść jest wstrząsająca:
"Nigdy więcej nie zobaczysz już dziewczynek. Nie cierpiały, spoczywają w pokoju w bezpiecznym miejscu".
Informacje te niestety potwierdza szwajcarska policja. Funkcjonariusze dodają, że w komputerze desperata odnaleźli ślady świadczące o tym, że Schepp szukał informacji na temat trucizn i broni. Ciał dziewczynek dotychczas nie odnaleziono.
Patrz też: Lublin: Dziecko boso chodziło po śniegu, a matka była pijana