Wszedł na drzewo na wysokość dwudziestu metrów, złamała się gałąź. Mężczyzna runął prosto do rzeki! Można mówić o cudzie
Wakacyjne popisy o mały włos nie skończyły się prawdziwą tragedią! Teraz film z tego mrożącego krew w żyłach wydarzenia ku przestrodze obiega media społecznościowe i amerykańskie portale. Co się stało? Niejaki Christopher James Sikes Smalley wybrał się z przyjaciółmi nad rzekę na Florydzie. Malowniczy kanion wypełniony wodą znajduje się blisko Crystal Springs w Vernon. Popisowym numerem młodego mężczyzny zawsze było wspinanie się na wysokie drzewo, które wyrastało prosto z wody niedaleko pomostu, a potem skakanie z jednej z gałęzi do rzeki. Tym razem śmiałek z USA postanowił urozmaicić sobie zabawę i wspiąć się wyżej niż zwykle po gałęziach ulubionego drzewa.
Wypadek wyglądał naprawdę groźnie, ale jakimś cudem Amerykaninowi praktycznie nic się nie stało, ma tylko otarcia na ręce i nodze
Christopher wspinał się, a na brzegu ludzie filmowali jego wyczyny. Wszedł naprawdę wysoko, był niemal dwadzieścia metrów nad powierzchnią wody. Nie chciał jednak skakać z tak wysoka, tylko po wspięciu się na wyższe gałęzie zejść ostrożnie na niższe i dopiero wtedy wykonać skok. Jednak gdy był już na górze, nagle coś poszło zdecydowanie nie tak, jak sobie tego życzył. Gałąź, na której stał mężczyzna, złamała się. Zaskoczony Christopher nie miał szans złapać się innej. Runął w dół, po drodze uderzając w tę gałąź, z której chciał skakać i chlupnął do wody! Wypadek wyglądał naprawdę groźnie, ale jakimś cudem Amerykaninowi praktycznie nic się nie stało, ma tylko otarcia na ręce i nodze spowodowane uderzeniem w gałąź podczas upadku, jednak niczego sobie nie złamał. Ale nie próbujcie tego w domu...