Niemiecka opozycja domaga się, żeby Wulff zrzekł się gigantycznego uposażenia. Były prezydent ma jednak w nosie te nawoływania. Mało tego, Wullf za pieniądze podatników wyprawił sobie iście królewskie pożegnanie. W czwartek wieczorem na zamek Bellevue w Berlinie przyjechało ponad 200 gości, w tym kanclerz Angela Merkel (58 l.). Specjalnie dla Wulffa sprowadzono żołnierzy kompanii reprezentacyjnej Bundeswehry, którzy w dłoniach dzierżyli płonące pochodnie. Były prezydent zażyczył sobie, by na jego cześć orkiestra wojskowa odegrała m.in. "Over the Rainbow" oraz "Odę do radości". Uroczystość zbojkotowała opozycja, nie pojawiło się na niej też czterech byłych prezydentów. Przed zamkiem zgromadziła się za to spora grupa Niemców, którzy protestowali przeciwko butnemu Wulffowi.
NIEMCY: Christian Wulff dostanie 70 000 zł miesięcznie
Oskarżony o przyjmowanie korzyści majątkowych prezydent Christian Wulff (52 l.) musiał podać się do dymisji. Politykowi nie grozi jednak bieda, wręcz przeciwnie. Wulff do końca życia będzie żył w luksusie. Bez najmniejszego stresu może poświęcić się lenistwu, bowiem zgodnie z niemieckim prawem nawet skompromitowanemu prezydentowi przysługuje w przeliczeniu ok. 70 tys. zł miesięcznej emerytury.