Jak dodał, tata pokazał mu, jaki ciekawy jest świat i również uczył zasad działania radia czy komputerów. Rozbudził pasję...
– Później, w szkole średniej, rozwijałem swoje zainteresowania – mówi młody naukowiec. – Kiedy zostałem prezydentem klubu robotowego, zacząłem sam budować małe roboty i inne urządzenia. Teraz moje plany zmierzają w szczególnym kierunku i uczę się po to, aby zostać electrical and computer ingenering. Chciałbym po skończeniu studiów pracować w polskim środowisku razem z innymi inżynierami. Chciałbym razem z nimi produkować urządzenia, które mogłyby pomagać wszystkim ludziom. Sprawiłoby mi przyjemność, gdybym mógł pokazać, że Polacy też potrafią zrobić coś, co liczy się w świecie, a nie tylko w swoim kraju – stwierdza Krzysztof.
Teraz mamy namacalny dowód, że marzenia ambitnych młodych Polaków się spełniają. Krzysztof otrzymał prestiżowe wyróżnienie uczelni Johns Hopkins University, do której uczęszcza. Tuż po wyróżnieniu rozmawiamy ze szczęśliwym tatą, Michałem Kulawikiem...
– Proszę przyjąć gratulacje. Jaki kierunek dokładnie studiuje Krzysztof?
– Mój syn studiuje Electrical & Computer Engineering na Johns Hopkins University - jest to jeden z nowych i ostatnio popularnych, tym niemniej trudnych kierunków. Uczelnia wprowadziła go, by nadążyć za światowymi trendami, jednakże ostrzegała potencjalnych kandydatów, że w tym samym czasie trzeba zaliczyć kredyty z dwóch dziedzin, aby uzyskać tytuł. Krzysztof podjął to wyzwanie.
– Jak udało się panu rozbudzić zainteresowania robotyką u syna?
– Od dzieciństwa starałem się się w Krzysztofie rozbudzić zainteresowania do poznawania i rozumienia zjawisk w otaczającym go świecie. Już od najmłodszych lat kupowałem mu zabawki rozbudzające zainteresowanie fizyką. Gdy był już starszy, jego ulubioną zabawką było Electronics Lab, które dostał w prezencie pod choinkę.
– Czy od dziecka miał smykałkę do robotyki?
– Zawsze się nią interesował. W szkole średniej, do której chodził – Regis High School - sam założył klub robotyki mimo tego, że placówka ta nie jest szkołą techniczną. Mało tego, udało mu się znaleźć kilku zapaleńców z podobnymi zainteresowaniami. Największym sukcesem jego klubu było zajęcie trzeciego miejsca w prestiżowym regionalnym turnieju robotów BotBall sponsorowanym przez NASA w 2011 roku. Uważam to za olbrzymi sukces syna.
– Czy syn po panu odziedziczył zdolności do nauk ścisłych, czy to już rodzinne, bo wiemy, że pana żona jest informatykiem?
– Zwykle tak to jest, że synowie dziedziczą zdolności po ojcach, ale w naszym przypadku nie jestem pewien (śmieje się pan Michał), bo małżonka skończyła matematykę na Uniwersytecie Warszawskim, więc pewnie też ma w tym swój udział.
– Pana syn urodził się w Stanach, a jednak płynnie mówi po polsku...
– Od najmłodszych lat Krzysztof chodził na lekcje języka polskiego do Polskiej Szkoły Dokształcającej im. św. Faustyny na Ozone Park. Ponadto staramy się mówić po polsku w domu, to również pomaga.
– Gdzie chciałby pan widzieć syna w przyszłości. Jakie miejsce pracy dla niego byłoby odpowiednie?
– Johns Hopkins Whiting School of Engineering jest uczelnią nastawioną na kształcenie inżynierów medycznych, uczelnia współpracuje również z Departamentem Obrony USA. Myślę, że takim dobrym i wymarzonym miejscem dla Krzysztofa byłaby pozycja konstruktora robotów w NASA. Może kiedyś stworzony przez niego robot będzie budował domy na Marsie? Kto to wie?
Rozmawiała: Agnieszka Granatowska, foto arch. rodzinne