Nagranie z wybuchu samochodu, w którym podróżował Paweł Szeremet zostało zarejestrowane przez kamery monitoringu. W ocenie specjalistów, podejrzenie budzi zachowanie jednego z przechodniów, który mimo tego, że był najbliżej wybuchu, nie wystraszył się huku. - Mężczyzna w czapce i z laską zachowuje się nienaturalnie. Ten mężczyzna idzie z kierunku, z którego jedzie samochód Szeremeta. Dochodzi do skrzyżowania i się zatrzymuje! Po co? - opisuje w rozmowie z telewizją Biełsat Andrzej Mroczek z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas i City Security - W chwili wybuchu stoi tyłem, nawet nie drgnął podczas eksplozji. Po wybuchu proszę spojrzeć na jego lewą rękę: jakby nią coś poprawiał, żeby nie wypadło z kieszeni - zauważa Andrzej Mroczek.
Do wybuchu auta, w którym podróżował Szeremet doszło 20 lipca w centrum Kijowa. Dziennikarz zginął w pojeździe, należącym do naczelnej „Ukraińskiej Prawdy”. Policja nie miała wątpliwości – to nie wypadek, a zabójstwo. Bombę, którą zdetonowano przez radio, umieszczono pod fotelem.
Dlaczego bomba wybuchła właśnie w aucie, którym podróżował Paweł Szeremet? Był on czołowym publicystą niezależnych mediów na Ukrainie, w Białorusi i Rosji. Niedawno nakręcił film o wojnie w Czeczenii, w którym skrytykował Rosję, pokazując jej prowokacje i zarabianie na tragedii. Operator, który z nim wtedy pracował, zaginął. Szeremet opisywał rozwój autorytaryzmu na Białorusi, za co już wcześniej dostawał pogróżki, był współautorem książki o Aleksandrze Łukaszence. Wskazywał Putina jako winnego wybuchu wojny na Ukrainie.