Wczoraj w Bejrucie doszło do gigantycznej eksplozji w porcie. Wybuch zmiótł z powierzchni ziemi lub całkowicie spalił i zmiażdżył budynki w promieniu kilkunastu kilometrów. Potwierdzono śmierć 100 osób, ale bilans ofiar rośnie z każdą godziną. Rannych zostało co najmniej cztery tysiace ludzi. Według wstępnych spekulacji przyczyną katastrofy było niewłaściwe składowanie chemikaliów w porcie. Ale wobec takiej hekatomby już zaczynają mnożyć się teorie spiskowe.
A może jest w nich ziarno prawdy? O dziwo, błyskawicznie zabrał w tej sprawie głos prezydent USA. Donald Trump uważa, że przyczyną wybuchu była... bomba. Powołuje się na opinie swoich generałów! "Spotkałem się z niektórymi z naszych wspaniałych generałów i oni po prostu czują, że tak było. Myślą, że był to zamach. Tak, to była jakaś bomba" - powiedział Trump według agencji AP.