Pan Robert i jego żona Beata (44 l.) przyjechali do USA w 1999 r. i od razu dostali pracę - on zatrudnił się w firmie budowlanej, ona sprzątała domy. Wszystko się rozsypało w momencie uderzenia samolotów w wieże WTC.
- Pamiętam jak dziś, że tuż po zamachach przyszedł do nas szef i powiedział, że dostał kontrakt na odgruzowanie terenu po zawalonych wieżach. Pracowaliśmy po 12 godzin na dobę - opowiada pan Robert. Polak przy odgruzowywaniu Ground Zero znajdował ludzkie zwłoki. - To, co widziałem, śni mi się do dziś po nocach. Zapach spalonych ciał, setki worków ze zwłokami. Ludzkie szczątki wystawały spod gruzów - opisuje ze łzami w oczach.
Radioaktywne ruiny
Gdy oczyszczał teren WTC, nikt nie ostrzegał go, że pracuje na zagrożonym terenie. - Pracowaliśmy w pyle, nie mieliśmy masek ani odpowiednich kombinezonów. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że w powietrzu unosiła się cała tablica Mendelejewa - mówi. Wkrótce zdrowie pana Roberta zaczęło szwankować. - W 2008 r. plułem już krwią. Prosiłem lekarza o skierowanie na specjalistyczne badania. Niestety, czekałem na nie ponad rok - mówi.
Sienkiewiczowie postanowili wrócić do Polski, ale wtedy przyszły wyniki badań i diagnoza: rak węzłów chłonnych. - Chorzy na raka, którzy pracowali przy WTC, nie są objęci darmowym programem leczenia. Mąż musiał czekać na sponsora, by pójść na operację - opowiada Beata Sienkiewicz. Na szczęście za operację zapłaciła jedna z nowojorskich gazet.
Rząd o nich zapomniał
Wtedy oboje myśleli, że to koniec kłopotów, ale w 2010 r. okazało się, że po wycięciu węzłów chłonnych wykryto u pana Roberta raka tarczycy - 35 naświetlań, 5 chemii i kolejna operacja. Dzisiaj oboje nie pracują, utrzymują się z oszczędności. Los Roberta Sienkiewicza i innych pracujących na zgliszczach WTC nie interesuje władz USA.
Teorie spiskowe o 11 września
Dzisiaj, 10 lat po krwawych zamachach na wieże WTC i Pentagon, wciąż jest wiele osób, które nie wierzą w oficjalną wersję tragicznych wydarzeń. Wokół zamachów przeprowadzonych przez terrorystów z al Kaidy powstało wiele nieprawdopodobnych teorii spiskowych. Oto niektóre z nich:
Za zamachem tak naprawdę stoi rząd Stanów Zjednoczonych, bo chciał wywołać wojnę w Iraku.
Wieże zawaliły się, ale nie od uderzenia samolotów, tylko od wybuchu bomby ukrytej na niższych piętrach.
Samolot pasażerski, który runął na ziemię w Pensylwanii, został strącony w rzeczywistości przez wojsko, a nie przez pasażerów, którzy obezwładnili siedzącego za sterami terrorystę i celowo rozbili samolot, żeby nie uderzył w Kapitol.