Trudno znaleźć kogoś, kto nie znałby jego nazwiska. Michaela Jacksona, uznawanego za króla popu, nie ma wśród nas już od niemal 15 lat. Odszedł 25 czerwca 2009 roku. Jak przypomina "Daily Star", tamtej nocy Jackson miał trudności z zasypianiem. O 1:30 w nocy podano mu Valium, a około 2 jego lekarz, Conrad Murray, wstrzyknął mu lek przeciwlękowy Ativan. Lek podano przez kroplówkę w sypialni Jacksona, ale o 3 nad ranem gwiazdor nadal nie spał. Podano więc drugi środek uspokajający – Versed, a także jeszcze więcej Ativanu. O 10:40 Murray zaaplikował mu jeszcze Propofol, po czym poszedł do toalety. Gdy wrócił, zorientował się, że 51-letni Jackson nie oddycha.
Jackson nie żyje już 15 lat. Zabiły go leki?
Rozpoczął resuscytację krążeniowo-oddechową, nie wezwał jednak od razu służb ratunkowych, tylko zawołał jednego z ochroniarzy artysty. Ostatecznie pomoc nadeszła po ponad godzinie, po kolejnych dwóch w szpitalu ogłoszono jego śmierć. Lekarze z trudem rozpoznawali Jacksona. Wyglądał koszmarnie, był wychudzony, blady. Teraz, 15 lat po tych wydarzeniach, ujawniono szokujące nagranie, zarejestrowane na kilkanaście godzin przed śmiercią Jacksona. "Daily Star" publikuje materiały z 24 czerwca. W tym czasie Jackson przygotowywał się bardzo intensywnie do trasy koncertowej This Is It.
Szokujące nagranie Michaela Jacksona
Na nagraniu widać, że wygląda na skrajnie zmęczonego, gdy próbuje dotrzymać kroku tancerzom. Jego wokal też brzmi niepokojąco. Nie był w stanie nadążyć za resztą, wyglądał na roztrzęsionego. "Wygląda na bardzo zmęczonego. Boli, gdy się to ogląda, wiedząc, jak słabe było jego serce i jak blisko był końca" - komentuje jeden z fanów.