Tak było w 1994 r., gdy to stanowisko archeologiczne (384 km od Limy, stolicy Peru) zostało wpisane na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Zakłada się istnienie co najmniej ponad tysiąca rozległych wzorów przedstawiających figury geometryczne, zoomorficzne i humanoidalne. Niektóre z nich mają bez mała 400 m długości. Powstały one poprzez usunięcie wierzchniej warstwy kamieni zalegających na pustyni, co pozwoliło odsłonić jaśniejszy materiał znajdujący się pod spodem. Powstanie tych „wklęsłorzeźb” datuje się na trzy wieki przed naszą erą, ale niektórzy uważają, że niektóre powstały nawet 1500 lat przed Chrystusem.
Obecnie pewnikiem jest istnieje 358 rysunków-piktogramów, z czego w ostatnim czasie japońscy archeolodzy (z Uniwersytetu Yamagata) wespół z peruwiańskimi zlokalizowali, dzięki lotniczej analizie, 168 nowych. Jednym z nich jest ten widoczny na zdjęciu powyżej. To mały, ok. 10-metrowej długości piktogram bardzo przypominający postaci z… współczesnych kreskówek. Ile takich i innych jest wiele jeszcze nie odkrytych. Niektórzy archeolodzy twierdzą, że ponad tysiąc albo i więcej. Natomiast Johny Isl, peruwiański archeolog odpowiedzialny za prace badawcze na Nazca, uważa, że obecnie odkryto 5 proc. z tego, co wieki temu wyryli ówcześni mieszkańcy płaskowyżu, lud Nazca. Po co się trudzili?
Jest kilka teorii bazujących na oficjalnej nauce. I jedna – paleoastronautyczna: lądowisko dla Obcych, której głównym orędownikiem jest Erich von Däniken. Najczęściej uważa się, że piktogramy (odkryte dopiero w 1926 r., z samolotu) stworzono z myślą o bogach i były jakąś formą modlitwy, kultu itp. Tej teorii nie zaprzeczają zwolennicy wizyt kosmicznych przybyszów, dodając, że tymi bogami byli kosmici. Teoria areligijna głosi, że wszystkie te rysunki powstały z pobudek naukowych, dla odzwierciedlenia nieboskłonu z jego gwiazdami. Zachodzi przypuszczenie, że cześć linii tworzących rysunki prowadziły do miejsc, w któryc kapłani Nazca błagali bóstwa o deszcze. Wiadomo, na pustyni rzadko pada. Z tą hipotezą związana jest też kolejna, w myśl której wyryte linie, to… kanały nawadniające. Mało przekonywujące; kto bym tam kopał kanały w kształcie ptaków lub pająków?
Gigantyczne geoglify wcale nie są w świecie taką rzadkością, jakb moglo się wydawać. Mamy je w Europie – np. tzw. Biały Koń z Uffington o długości 110 m. W USA – jest Kopiec Węża (400 m długości). Są też w Kazachstanie, wielkością zbliżone do tych z Peru. W Indiach też ich nie brakuje. Tam, na pustyni Thar na pograniczu Indii i Pakistanu odkryto geoglif, który teraz jest uznawany za największy na świecie. Wyryte linie nie tworzą postaci, ale spiralę pasy te układają się w gigantyczną spiralę i pętlę, o długości – odpowiednio – 12 i 11 km. Żeby kosmici z wysoka je widzieli?