Wyjaśnijmy zagadkę śmierci Sary
W lipcu tego roku pisaliśmy o morderstwie, które wstrząsnęło Polonią chicagowską. W północno-zachodniej części Chicago, w budynku przy West Addison, znaleziono ciało 24-letniej Czeszki Sary Krasilovej. Jak twierdził raport policyjny, dziewczyna zginęła w wyniku ciosów zadanych nożem. "Super Express" dotarł do informacji, że powodem śmierci dziewczyny mogła być awantura ze współlokatorem, naszym rodakiem Mateuszem. Według relacji jego bliskich chłopak miał zostać zaatakowany i działał w obronie własnej. A po wszystkim wyjechał do Polski, do rodzinnego Krakowa. Jak się dowiedzieliśmy od jednego z chicagowskich policjantów prowadzących śledztwo w tej sprawie, Polakowi jeszcze nie postawiono oficjalnie żadnych zarzutów, gdyż ciągle zbierany jest materiał dowodowy w tej sprawie.
- Byliśmy w Polsce, widzieliśmy się z Mateuszem, który współpracuje z nami. Nie uchyla się od odpowiedzi, ale zaznaczam wyraźnie, że nie postawiono mu żadnych zarzutów - powiedział nam chicagowski policjant, pragnący zachować anonimowość.
Tymczasem znajomi dziewczyny są oburzeni tym, że chłopak przebywa na wolności. - Nie mogę pojąć, że można zabić kogoś i wyjechać do Polski!!! - wścieka się jeden z nich. - Mamy nadzieję, że Mateusza dopadnie sprawiedliwość - dodaje.
- Robimy wszystko, co w naszej mocy, by dać rodzinie Sary odpowiedzi na pytania dotyczące jej tragedii, mamy nadzieję, że nastąpi to w najbliższym czasie - zapewnił nas policjant.