Tragedia wydarzyła się w weekend. Pochodząca z Anglii 28-letnia projektantka Tansy Stowell i jej chłopak dość ostro imprezowali i wrócili do domu przy Driggs Avenue o 4.30 rano. Partner kobiety zeznał policji, że byli tak pijani, że natychmiast "odlecieli" w łóżku, które znajduje się na wysokości sześciu stóp w lofcie. Powiedział również śledczym, że kiedy się obudził o godz. 8.20, zobaczył, że Tansy nie ma w łóżku. Zaczął się rozglądać i zobaczył ją leżącą nieruchomo na podłodze. Była nieprzytomna, a z głowy leciała jej krew. Wykręcił natychmiast 911, by wezwać pomoc. Ratownicy zabrali kobietę do Woodhull Hospital, ale lekarze nie byli w stanie jej uratować i o godz. 9.15 stwierdzili zgon. Współlokator pary potwierdził, że przyszli mocno pijani, widział to, bo otwierał im drzwi. Potem jednak poszedł do siebie. Zeznał też, że usłyszał jakiś huk, ale myślał, że coś im upadło. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że kobieta musiała w pewnym momencie próbować zejść z łóżka po dość stromej drabinie, zachwiała się, spadła i roztrzaskała głowę.
Wypadła po imprezie z łóżka i zmarła
2017-08-01
2:00
Tragiczny finał imprezowania na Greenpoincie. Młoda kobieta spadła z drabinki prowadzącej do podwieszanego łóżka. Zabiła się uderzając głową o podłogę. Policja prowadzi dochodzenie, ale nie podejrzewa, by do jej śmierci przyczynił się ktoś trzeci.