- Na pewno teraz zabawiałabym jakichś obleśnych staruchów - wyznaje z trudem Dominika. Ta sympatyczna blondynka jeszcze dziś nie może spokojnie opowiadać o swoich przeżyciach z Półwyspu Iberyjskiego. A wszystko miało być takie piękne.
Wyjazd
Zimą koleżanka zaproponowała jej wspólny wyjazd. Pracę w restauracji zapewniała dziewczętom ciotka przyjaciółki. Miały dobrze zarabiać i dostać bilet lotniczy do Hiszpanii i z powrotem. Przed wyjazdem okazało się, że Dominika podróż musi jednak sobie sama opłacić.
- Gdy przyjechałyśmy na miejsce, do Guarsamar del Segura niedaleko Alikante, dowiedziałam się, że o żadnej pracy dla mnie nie ma mowy. Następnego dnia miałam iść z jakimś mężczyzną na wieczorną zabawę - opowiada dziewczyna. Dowiedziała się, że w Hiszpanii od kilku miesięcy były już jej zdjęcia. Jej koleżanka udawała, że o niczym nie wie. Przestała się nią interesować.
- Na pewno została już wcześniej sprzedana. Bo po co tym ludziom byłyby jej fotografie - podkreśla ojciec Dominiki, Krzysztof Świątkowski (51 l.).
W tym samym czasie do Hiszpanii jechali dwaj współpracownicy państwa Świątkowskich.
Odsiecz
- Poprosiłam, by spotkali się z Dominiką i zobaczyli, jak jej się wiedzie - mówi rozdygotana mama Dominiki, Halina.
Dwaj mężczyźni, którzy chcą pozostać anonimowi, bo obawiają się zemsty bandytów, po wielkich trudach skontaktowali się z Dominiką. Gdy historię opowiedzieli swemu hiszpańskiemu kontrahentowi, z którym od lat prowadzą interesy, postanowili ją stamtąd wywieźć. - Hiszpan nie miał wątpliwości. Powiedział im, że córka nie będzie pracowała jako kelnerka i jednoznacznie dał do zrozumienia, że to agencja towarzyska - relacjonuje wzburzona matka. I zaraz dodaje składając ręce: "Bóg mi ich zesłał".
Ucieczka
Wieczorem Dominika wymknęła się z mieszkania, zabrała najpotrzebniejsze rzeczy i uciekła ze swymi wybawcami. - Na szczęście się udało! - wzdycha z ulgą matka dziewczyny.
Państwo Świątkowscy chcą przestrzec wszystkich rodziców, by byli bardzo ostrożni, zanim puszczą swe dzieci do pracy za granicą. - Uważajcie, nie bądźcie łatwowierni. Bo może nie powtórzy się cud i nikt nie uratuje waszego dziecka przed nieszczęściem! - ostrzega pani Halina.