Wyrzucili Polaków z samolotu, bo dziecko płakało! Katarzyna Białkowska chce zaskarżyć linie lotnicze

2014-01-20 1:00

Amerykańska obsługa samolotu linii Frontier kazała opuścić pokład polskiej rodzinie z małymi dziećmi. Powód? Tylko taki, że jedno z nich zanosiło się płaczem! Skandaliczny incydent miał miejsce na chicagowskim lotnisku O’Hare. Sprawę wyjaśnia nadzór lotniczy USA.

Dla naszej rodaczki Katarzyny Białkowskiej i jej najbliższych to miały być 7-dniowe wakacje marzeń. Zaoszczędziła 4 tys. dolarów i przeznaczyła je na zasłużony wypoczynek w Punta Cana na Dominikanie...

Z urlopu wyszły nici, bo jej wymarzona podróż z mężem i dwiema córeczkami zamieniła się w koszmar.

– Na lotnisku razem z Pawłem i 3-letnią Sandrą i 15-miesięczną Paulą byliśmy już dwie i pół godziny przed planowanym odlotem o 7:30 rano – opowiada pani Katarzyna. – Przed rejsem nr 40 ustawiliśmy się do odprawy. Dzieci były zmęczone oczekiwaniem i nudziło im się, ale bardzo dzielnie wszystko znosiły. Tak cieszyły się, że lecą na wakacje!

Dopiero na pokładzie samolotu starsza z córeczek zaczęła płakać. Natychmiast pojawiło się trzech stewardów, oznajmiając, że dziecko musi zostać uciszone.

Pani Katarzyna robiła, co mogła. Przytulała dziecko, mówiła do niego łagodnie, po polsku... Najwyraźniej nie zadowoliło to stewardessy: – Wszystko z wami w porządku? – zapytała. – Po co daje pani dziecku lizaka? Przecież cukier je tylko pobudzi!

W sumie pracownicy obsługi podchodzili tak trzy razy, powtarzając bez przerwy i nieuprzejmie, że mała w takim stanie nie zniesie 4,5-godzinnej podróży. Po około 10 minutach rodzina usłyszała, że jeśli córka w końcu nie przestanie płakać, cała czwórka będzie musiała wysiąść z samolotu. I tak się stało!

– Sandra było tylko niewyspana i zmęczona, zaraz po starcie by usnęła. Płakały zresztą także inne dzieci na pokładzie, ale do nich pracownicy linii nic nie mieli – skarży się Polka. – Moja rodzina nigdy jeszcze nie była tak poniżona! Teraz dzieci stale pytają, kiedy wreszcie pojedziemy na te wakacje na Dominikanę i będą mogły bawić się w piasku oraz dlaczego tamci ludzie nas wyrzucili. Co mam odpowiadać?

Pani Białkowska złożyła zażalenie do firmy Apple Vacation w Chicago, gdzie wraz z mężem wykupili wakacje, domagając się zwrotu kosztów. Wysłali pismo także do Federalnej Administracji Lotnictwa (organu nadzoru lotniczego), skąd zażalenie ma być przesłane do linii lotniczych. Na żądanie wyjaśnień, wysłane przez „Super Express”, przewoźnik nie zdążył jeszcze odpowiedzieć.

Pani Katarzyna mieszka w USA od 12 lat, pochodzi ze Skarżyska Kamiennej.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają