Wytańczony sen Józefa Pałki

2013-05-12 4:00

Na lotnisku JFK w Nowym Jorku zobaczyłem niewidzialny napis: "Wszystko zależy od ciebie, nikomu tu nie jesteś potrzebny" - opowiada "Super Expressowi" znany polonijny działacz kulturalny Józef Pałka. Swój amerykański sen wytańczył, zakładając w 1992 roku studio taneczne Joseph's Dance Studio w Polskim Domu Cracovia w Wallington NJ.

Do Stanów Zjednoczonych przyjechałem w 1992 roku, korzystając z zaproszenia Polish American Rockland Country Club. Tak jak wszyscy byłem ciekawy, jak wygląda życie w tym kraju. Ale od początku wiedziałem, że chcę robić to, co bardzo kocham, czyli tańczyć.

Pierwszy miesiąc bez pracy pozwolił mi na wykonanie plakatu zapraszającego ludzi do nauki tańca. I to był właśnie początek. Już po miesiącu rozpoczęły się pierwsze zajęcia w Polskim Domu Cracovia pod egidą Związku Młodzieży Polskiej przy Polskiej Szkole Mickiewicza w Passaic, NJ. Niestety, w związku z wykonywaniem pracy zarobkowej mogłem tańczyć tylko po południu. Nie ukrywam, że na początku mojego pobytu w Stanach imałem się wszystkich możliwych prac. Kosiłem trawę, malowałem ściany i ciężko pracowałem na budowie.

Bardzo tęskniłem za rodziną

Pierwsze chwile były bardzo ciężkie, tęsknota za rodziną i ojczyzną dawały się mocno we znaki. Ale długa i trudna droga prowadziła do przyszłych sukcesów. Miłość do tańca pozwoliła mi przebrnąć te najtrudniejsze chwile. Dzięki temu poznałem bardzo wielu ludzi z różnych środowisk. Najważniejsze było to, że nie byłem już sam, miałem coraz większą grupę znajomych.

Od początku pobytu w USA rozpocząłem działania o legalizacje pobytu. Okazała się to mimo wszystko dość długa droga, zakończona sukcesem po 5 latach. A to stworzyło możliwość odwiedzenia rodziny w Polsce.

Zawsze taniec

Gdy stanąłem pierwszy raz na parkiecie Klubu Tanecznego Kwadrat w Jeleniej Górze, a było to 15 października 1974 roku, wiedziałem, że na zawsze zwiążę się z tańcem. I tak się stało. W Polsce przyświecało mi hasło "Obym dożył tej pociechy, aby taniec trafił pod strzechy", i trafił - założyłem pierwszy wiejski klub tańca towarzyskiego w Polsce "Czertań" w Czernicy koło Jeleniej Góry. Przez 7 lat tańczyłem w Klubie Tańca Towarzyskiego "Kwadrat" w Jeleniej Górze. Jestem wychowankiem profesora Konrada Małka, który był z kolei uczniem legendy polskich tańców - profesora Mariana Wieczystego. Sam brałem wielokrotnie udział w szkoleniach prowadzonych przez prof. Wieczystego w Krakowie.

W życiu spotkałem życzliwych ludzi

Mój amerykański sen, który się właśnie realizuje, jest kontynuacją tego, co robiłem w Polsce. Założyłem Joseph's Dance Studio działające obecnie w NY i NJ (teraz funkcjonuje Maspeth, Ozone Park, Harrison i Wallington - red.).

W klubie na początku tańczyli tylko dorośli i młodzież, a później dołączyły do nich dzieci. Cierpliwie penetrowałem polonijne środowisko, odwiedzałem z tańcem Philadelphię w PA i New Britan w CT.

Ale osiągnąć sukces w Stanach pomogli mi ludzie. Wśród wielu życzliwych byli m.in. Jan Woźniak, Władysław Durda, Janina Igielska, Józef i Halina Czyżowie, Wanda Bakalarczyk i wiele innych. Nie sposób wszystkich wymienić. Jestem im bardzo wdzięczny.

Spełniam marzenia, wychowując młodzież

Spełniłem swoje marzenia, jednak nie ukrywam, że był to długi proces. Cieszę się ze swoich osiągnięć i z tego, czego nauczyłem innych, a szczególnie dzieci.

Nie ma dnia, który byłby pozbawiony elementu tańca. Tym właśnie żyję i wszystko kręci się cały czas wokół niego. Każdy występ moich wychowanków jest dla mnie bardzo ważny i zawsze tak samo go przeżywam.

Profesor Marian Wieczysty napisał książkę pod tytułem "Każdy może tańczyć", a ja chciałbym zmodyfikować ten tytuł "Każdy powinien tańczyć". Taniec moim zdaniem powinien być obowiązkowym przedmiotem nauczania we wszystkich szkołach. Taniec bowiem odgrywa niezwykle ważną rolę wychowawczą.

Cieszę się sukcesem wychowanków

Osiągnięcia? Wiele sukcesów odnieśli Milena Jasionek i Oskar Wojciechowski - wielokrotni mistrzowie USA, trzykrotni uczestnicy mistrzostw świata. Oskar Wojciechowski tytuł ten zdobył w 2012 roku.

Największym jednak moim sukcesem było zdobycie przez wychowanków studia - Anny Kaczmarski i Patryka Płoszaja - złotego medalu na mistrzostwach świata w Paryżu, drugiego miejsca na prestiżowym Światowym Turnieju Tańca Black-

pool w Anglii oraz ich kwalifikacja do finałowej dziesiątki popularnego programu telewizyjnego "America's Got Talent" w 2010 r. Należy podkreślić, że wyniki te nie byłyby możliwe, gdybym nie współpracował ze znakomitymi trenerami: Andrzejem i Julią Klinchyk, Antonem Tregubovem oraz Eugene Katzewman i Marią Manusovą oraz asystentami: Wiesławą Wróż czy Klaudią Kluzinski. To właśnie oni wykonują trudną, ale piękną robotę. Tych, którzy mi pomagają, jest oczywiście znacznie więcej. Doceniam też i szanuję tych rodziców, którzy bardzo się starają, by ich dzieci czyniły postępy i mogły potem błyszczeć - bo są to duże koszty.

Lubię uprawiać kwiaty

Oprócz tańca, który zajmuje mi większą część mojego życia, uwielbiam kwiaty i przebywanie w ogrodzie. Organizuję od czasu do czasu akcje charytatywne oraz konkursy piękności. Powołałem m.in. działającą przez cztery lata Taneczną Orkiestrę Świątecznej Pomocy, która zebrała i przekazała do Polski blisko 60 tysięcy dolarów. Gram też jako DJ na różnych imprezach, jeśli pozwala mi na to czas. Chciałbym w dalszym ciągu robić to, co robię, i jeszcze to udoskonalać.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają