Berlin, Cieszyn
Wszystko wskazuje na to, że zabójstwa młodej Polki dokonał 22-letni mieszkaniec Berlina, prawdopodobnie znajomy Kariny. Został on zatrzymany w sobotę, w berlińskiej dzielnicy Wilmersdorf. W jego mieszkaniu policjanci znaleźli rzeczy świadczące o znajomości z cieszynianką.
- Jest za wcześnie, by mówić o szczegółach. Na razie mamy mocne podejrzenia, a o reszcie zdecyduje sąd. Prawdopodobnie podejrzany zostanie tymczasowo aresztowany - powiedział nam jeden z policjantów wydziału kryminalnego berlińskiej policji. Wczoraj zatrzymany mężczyzna był przesłuchiwany.
Uderzył i podpalił
Karina Jurczek zginęła tydzień temu w niedzielę. Jej nadpalone ciało znaleźli strażacy w mieszkaniu, które dziewczyna wynajmowała w Berlinie. Szybko okazało się, że zanim w mieszkaniu wybuchł pożar, cieszynianka została silnie uderzona w głowę. Sprawca, po dokonaniu zbrodni, podpalił lokal dla zatarcia śladów.
Karina w Berlinie mieszkała od kilku miesięcy. Intensywnie uczyła się języka niemieckiego. Chciała na tamtejszym uniwersytecie kontynuować studia na kierunku chemicznym. Wieść o jej zabójstwie wstrząsnęła rodzinną miejscowością 20-latki.
Nie mogą uwierzyć
- To była wiecznie uśmiechnięta dziewczyna. Taka miła i pogodna - nie może uwierzyć w to, co się stało, Kazimierz Kawka, sąsiad rodziny Kariny. - Co za dramat. Szkoda mi jej rodziców. To tacy dobrzy ludzie - podkreśla.
Karina od urodzenia mieszkała w Cieszynie. Po zdaniu matury rozpoczęła studia we Wrocławiu. Po roku postanowiła wyjechać do Berlina. Tam chciała skończyć naukę.
- Nie mogę uwierzyć, że już jej nie ma. Dlaczego? Co ona takiego zrobiła, że musiała zginąć?! - kręci głową koleżanka Kariny z Cieszyna, Klaudia Obremska. - To po prostu nie do pomyślenia. Razem chodziłyśmy na początku liceum do jednej klasy. Później spotykałyśmy się w mieście. Zawsze chciała studiować. Była bardzo fajną koleżanką - wzdycha Klaudia.