Chociaż szef NYPD uparcie przekonuje, że Nowy Jork jest bezpieczny, a skala przestępczości i tak mniejsza w porównaniu z innymi metropoliami, to jednak dla mieszkańców to małe pocieszenie. Tym bardziej, że statystyki rosną na niekorzyść – na dodatek w najcięższych kategoriach – i nic nie zapowiada zmian na lepsze. Tylko do 30 listopada w mieście doszło do 319 morderstw. W analogicznym okresie w 2014 roku było ich 298. Jeżeli tempo się utrzyma, to szacuje się, że rok 2015 zostanie zamknięty z ogólną liczbą zabójstw na poziomie od 346 do 350. W 2014 roku, uznanym za rekordowo niski jeżeli chodzi o poziom przestępstw ciężkich, było ich 333. – Trudno wskazać na jeden konkretny czynnik, który spowodował wzrost zabójstw w metropolii, ale można stwierdzić, że duży wpływ na to ma zbyt łatwy dostęp do broni. Dlatego też nawoływania do zmian w przepisach, są słuszne – skomentował najnowszy miejski raport Eugene O'Donnell, profesor kryminalistyki John Jay College. Z kolei zdaniem wielu mieszkańców, winni są policjanci, którzy ich zdaniem nie dostatecznie ścigają przestępców i gangsterów.
Wzrosła liczba morderstw w NYC. Jak do tej pory doszło do ponad 300 zabójstw
Mieszkańcy metropolii mają rację, kiedy mówią, że czują się coraz mniej bezpieczni a przez miasto przelewa się fala przestępczości zamieniając je w nowojorską scenę zbrodni. Statystyki policyjne potwierdzają to czarno na białym.