Nie bacząc na uliczny ruch, położył się obok martwego przyjaciela i tulił się do niego z wymalowaną na pyszczku rozpaczą. Mimo mrozu wytrzymał tak kilkadziesiąt godzin. I leżałby dalej, gdyby nie okoliczni mieszkańcy, którzy pochowali jego przyjaciela. Osamotniony pies poszedł za nimi i do ostatniej chwili przyglądał się pogrzebowi towarzysza.
Polecamy: Psia mama karmi tygryski własnym mlekiem