Naprawdę w słowniku ludzi kulturalnych brakuje często słów, aby opisywać tego typu historie. Chad Doerman z zimną krwią zastrzelił swoich synków: Huntera, Claytona i Chase'a (w wieku 3, 4 i 7 lat)! To była prawdziwa egzekucja! 32-letni bydlak ustawił ich przed własnym domem, po czym strzelał do nich z karabinu. Jeden z nich próbował uciekać na pobliskie pole, jednak ojciec złapał go i doprowadził z powrotem pod dom, by tam dokonać egzekucji. Z relacji sąsiadów wynika, że morderca strzelił do swoich dzieci siedem razy.
Wcześniej postrzelił on w rękę matkę chłopców, która próbowała ratować swoje dzieci. To ona jako pierwsza zawiadomiła policję. Gdy służby przybyły na miejsce, próbowano ratować chłopców, jednak nie udało się przywrócić im funkcji życiowych.
W sieci pojawiło się już policyjne nagranie z momentu ujęcia mężczyzny. Wyraźnie widać na nim, że popełniona przez niego chwilę wcześniej zbrodnia niespecjalnie nim wstrząsnęła!
Podczas przesłuchania 32-latek przyznał się do winy i powiedział, że planował zbrodnię już od kilku miesięcy i wszystkiego dokonał bez pomocy osób trzecich. Nie podał jednak motywu swoich okrutnych działań.
Główny prokurator sądu miejskiego hrabstwa Clermont David Gast opisał tę zbrodnię jako "najgorszą, jaką do tej pory widział". - To był człowiek, u którego każdego dnia chłopcy szukali ochrony, miłości i wskazówek we wszystkich sprawach. Był ich światem, był ich opiekunem i zabił ich z zimną krwią - przekonywał.
Mężczyzna został oskarżony o potrójne morderstwo pierwszego stopnia. Sąd wyznaczył 20 mln dol. kaucji.