6 lat temu, w styczniu 2017 roku na Wyspach Brytyjskich, Rachel Tunstill urodziła córeczkę. Wiadomo, że dziewczynka ważyła trzy kilogramy i przyszła na świat zdrowa. Podczas odczytania wyroku sędzia powiedziała, że okoliczności zabójstwa "były szczególnie wstrząsające". Do dziś nie udało się ustalić, co właściwie popchnęło kobietę do tego strasznego czynu. Poród miał miejsce w mieszkaniu, w którym Rachel mieszkała razem ze swoim partnerem Ryanem. Jak się okazało, mężczyzna miał nie zorientować się, że jego dziewczyna jest w ciąży. Chwilę po samotnym porodzie w łazience, kobieta miała krzyknąć do swojego partnera, żeby przyniósł jej nożyczki. Ryan, rzekomo nieświadom tego, co naprawdę działo się za drzwiami, podał je przez szparę w drzwiach. Rachel Tunstill miała wówczas zadać nowo narodzonej córce co najmniej 14 ciosów! Celowała w plecy, szyję i główkę. Dziecko zmarło niemal natychmiast, a jego ciało ówczesna 26-latka włożyła do plastikowej torby i wyrzuciła do kosza na śmieci. Później, jak gdyby nigdy nic, dołączyła do partnera, z którym cały wieczór miała oglądać telewizję! - Nie okazała żadnych emocji ani wyrzutów sumienia z powodu zadźgania swojego dziecka - powiedziała sędzia podczas odczytania wyroku.
Zobacz: Poszła zobaczyć wieżę Eiffla. Została brutalnie zgwałcona przez pięciu mężczyzn!
Sprawa wyszła na jaw kilka dni później, gdy kobieta zgłosiła się do szpitala na badanie. Lekarz szybko odkrył, że w ciele kobiety nadal znajduje się łożysko i pępowina. Na miejsce wezwana została policja. Kobieta trafiła przed oblicze sądu, gdzie została skazana na podwójne dożywocie. - Jej obowiązkiem jako matki było przytulenie i nakarmienie dziecka, a nie zadźganie go na śmierć - argumentowała. Jak donosi dziennik "The Mirror", Tunstill odsiadywała wyrok w kobiecym więzieniu w Styal. 1 sierpnia 2023 r. została znaleziona martwa na terenie placówki. Rzecznik więzienia przekazał, że rozpoczęto już wewnętrzne dochodzenie w tej sprawie, ponieważ obecnie nie są znane dokładne okoliczności jej śmierci.