Pomysłowy mężczyzna obiecywał pielęgniarkom pracę w charakterze wykładowców na Adam University w Denver oraz zarobki rządu 68 do 72 tys. dolarów rocznie. Należy zaznaczyć, że uczelnia owa w rzeczywistości jednak nie istniała. W rzeczywistości zagraniczni pracownicy zatrudniani byli w domach opieki, a pośrednik zatrzymywał większość ich pensji.
Jak podaje CBS Denver Kalu dzięki misternie przygotowanemu planowi ściągnął do pracy w USA co najmniej kilkanaście osób. Swoją działalność reklamował na całym świecie. Tuż po przyjeździe do Kolorado cudzoziemcy słyszeli, że niestety obiecana praca nie wypaliła. Mężczyzna natychmiast oferował inne zajęcie. Nowo przybyli byli zatrudniani w różnego rodzaju hospicjach i domach opieki.
W zatrudnieniu pośredniczyła jednak jego firma Foreign Professional Group i to właśnie na jej konto trafiały zarobki pielęgniarek. Pensje daleko odbiegały od tych obiecanych wcześniej. Nigdy nie przekraczały 30 – 35 tys. Według federalnej prokuratury Kizzy Kalu wypłacał swoim podwładnym jedynie głodowe pensje a 65 proc. zarobków zatrzymywał dla siebie.
Okazuje się, ż mężczyzna nie działał sam. W oszukańczym procederze pomagał mu Philip Langerman (77 l.). To właśnie jego pomysłem była oferta pracy na fikcyjnej uczelni.
Obecnie Kizzy Kalu został zatrzymany przez funkcjonariuszy U.S. Marshalls. Za niecny proceder grozi mu 20 lat więzienia.
Jego wspólnik Philip Langerman na razie przebywa na wolności. Jednak nie będzie się nią długo cieszyć, bowiem już przygotowano przeciwko niemu oficjalny akt oskarżenia. Naiwni przybysze, którzy szukali lepszego jutra w stanach i przylecieli tu na nielegalnych wizach, będą deportowani.