Jak ustaliła policja, James Shields pojawił się w domu przy 23-07 30th Drive w poniedziałek wieczorem. Był uzbrojony w dwa pistolety, w mieszkaniu poza jego małżonką przebywała jego była żona Linda Olthof, która przyjechała do Nowego Jorku z Holandii, gdzie mieszkała razem z ich synem, o którego walczyli. Kilka miesięcy temu mężczyzna napisał w internecie, że jego życie, które kiedyś było piękne, stało się koszmarem. Pisał o tym, że może widywać syna tylko dwa tygodnie w roku, co dla niego jest zbyt mało i musi jeździć do Holandii, co kosztuje go fortunę, podobnie jak batalie sądowe o prawa do syna. Wybuch tych narastających emocji nastąpił w najbardziej tragiczny sposób. W poniedziałek wieczorem, po kilku dniach spędzonych z synem, chwycił za broń i zabił wszystkich. Jedna z kobiet została trafiona w twarz, druga w głowę. Prokuratura nie podaje, jak zginął synek, który niedługo miał skończyć sześć lat. Po dokonaniu mordu, mężczyzna sam odebrał sobie życie.
Zabił bo walka o synka była za droga
2018-08-01
23:19
Dzień po morderstwie i samobójstwie na Astorii na Queensie policja ujawnia motywy krwawego horroru. To długa batalia o prawa do dziecka i poniesione w związku z nią wysokie koszta sprawiły, że 38-letni James Shields chwycił za broń. Zabił swoją obecną i byłą żonę oraz ich wspólnego synka Jamesa Shieldsa Jr., o którego z nią walczył. Następnie zabił siebie.