Zabił go ciosem w głowę, ugotował go w mikrofalówce i zjadł jego ciało. Myślał, że to go wyleczy. Jest wyrok dla kanibala z Idaho
Wyrok w sprawie tej potwornej zbrodni mógł być tylko jeden - dożywocie bez możliwości ubiegania się o przedterminowe zwolnienie. "Choroba psychiczna oskarżonego jest z jednej strony okolicznością łagodzącą, ale z drugiej argumentem za surowym wyrokiem. Nie ma innej możliwości, by uchronić przed nim społeczeństwo" - argumentowała sędzia, co cytuje "Daily Star". Wszystko zaczęło się jeszcze w 2021 roku. Policjanci dostali wówczas zgłoszenie od zaniepokojonej rodziny Davida M. Flageta (+70 l.), którzy nie mogli się z nim skontaktować. Mężczyzna pracował jako stróż i opiekun posesji należącej do dziadka swojego przyszłego oprawcy. Funkcjonariusze wkrótce znaleźli mocno okaleczone zwłoki 70-latka. Podejrzanym szybko okazał się wnuk właściciela domu, mieszkający w pobliżu James David Russell (40 l.).
Kanibal z Idaho żałuje swoich czynów. Sędzia nie miała dla niego litości
Mężczyzna nie zdążył nawet zatrzeć śladów zbrodni. W jego mieszkaniu policjanci zastali makabryczny widok. Wszędzie była krew - także w naczyniach kuchennych i w mikrofalówce. Badania DNA wykazały, że znalezione tam szczątki należały właśnie do Flageta. Russell przyznał się do zabójstwa. Policjantom powiedział, że był przekonany, iż jedzenie ludzkiego ciała "uleczy jego mózg", a swoją ofiarę zabił ciosem w głowę. W sądzie przepraszał i mówił, że chciałby, aby istniała jakaś nowoczesna technologia mogąca przywrócić jego ofiarę do życia. Jednak 40-letni kanibal spędzi resztę życia za kratkami.