Zabił własną córkę, bo nie urodziła się chłopcem

2009-12-29 19:15

Pragnienie posiadania męskiego potomka popchnęło go do zbrodni! Daniel Hicks (29 l.) z Seattle w Stanach Zjednoczonych to bezduszny zabójca, który zgładził niewinne maleństwo tylko dlatego, że nie mógł się pogodzić z faktem, że zamiast długo wyczekiwanego synka urodziła mu się córka. Szaleniec wpadł w dziki szał, chwycił za rewolwer i zastrzelił 13-tygodniowe niemowlę i matkę dziecka.

Tylko wyzbyta z ludzkich uczuć kanalia jest w stanie zabić bezbronną dziecinę, bo jej płeć nie spełniła świeżo upieczonego rodzica. Właśnie taki motywem kierował się Amerykanin, który pozbawiał życia swoją dziewczynę Jennifer Morgan (28 l.) i maleńką córeczkę Emmę Lynn (13 tyg. ).

Kiedy kruszynka przyszła na świat psychol nawet nie krył, że dziewczynka nie spełnia jego oczekiwań. Odkąd spłodził dziecko marzył bowiem, że jego pierworodny będzie chłopcem. Winą za działanie matki natury obarczył ukochaną. Zaczął wszczynać awantury, a całą złość rozczarowanego tatusia wyładowywał na kobiecie. W końcu doszło do tragedii.

Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia Hicks nie wytrzymał i postanowił raz na zawsze pozbyć się znienawidzonego dziecka. Zabrał Emmę do piwnicy i już miał roztrzaskać jej maleńką główkę pociskiem wystrzelonym z pistoletu gdy nagle w drzwiach stanęła Jennifer. Była gotowa na wszystko, by tylko ocalić córeczkę i to poświęcenie przypłaciła życiem.

Zwyrodnialec z zimną krwią zastrzelił matkę swojego dziecka, a potem zabił niemowlę. Sekcja zwłok wykazała, że 28-latka miała w ciele 12 ran postrzałowych, a dziecko 7. Morderca zostawił list, w którym wyjaśnił, że zabił, bo jest chory i nie mógł znieść myśli, że Emma nie urodziła się chłopcem.

Policjanci z Seattle wciąż szukają szaleńca, który zbiegł z miejsca zbrodni.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki