Czyżby więc krew policjanta na rękach mieli również nowojorscy sędziowie? Taka myśl rodzi się w głowach ojca, matki i przyjaciół policjanta, który został zamordowany goniąc bandziora zamieszanego wcześniej w porachunki między członkami rywalizujących gangów.
30-letni Tyrone Howard był aresztowany blisko 30 razy! Głównie za napaści, pobicia i handel narkotykami. Był tez zamieszany w strzelaniny i porachunki gangsterskie. W październiku zeszłego roku zatrzymano go za handlowanie kokainą. Trafił do sądu. Prokurator Manhattanu domagał się siedmiu lat pozbawienia wolności, ale sędzia zamiast posłać go za kraty, skierował go na program narkotykowy (drug treatment program). We wtorek w nocy na Bronksie Randolph Holder patrolował z partnerem okolicę.W pewnym momencie usłyszał zgłoszenie o strzelaninie między członkami gangów.
Po przyjechaniu na miejsce część osób spłoszona widokiem radiowozu rozbiegła się w różnych kierunkach. Oficer Holder i partner ruszyli za Tyronem Howardem. Ten, uciekając i chowając się pod mostem przy 20th Street niedaleko FDR Drive, zaczął strzelać do policjantów. Jedna z kul trafiła Holdera prosto w czoło. Młody policjant nie przeżył.
Zabójca policjanta powinien od dawna siedzieć! Dlaczego był na wolności?
Podczas gdy wszyscy płączą i cierpią z bulu po stracie 33-letniego oficera NYPD, Randolpha Holdera, cały Nowy Jork zadaje sobie teraz jedno pytanie - jak mogło dojść do takiej tragedii? Bo się okazało, że oskarżony o zabójstwo policjanta, 30-letni Tyrone Howard to wielokrotnie karany aktywny członek gangu! Aż kilkadziesiąt razy był aresztowany! Jakim cudem i kto pozwolił mu opuścić więzienie?!