Litwa domaga się wyznaczenia "czerwonych linii" Putinowi. Była mowa o tajemniczej katastrofie lotniczej w Wilnie. Przypadek czy sabotaż?
Co wiadomo w sprawie tajemniczej katastrofy lotniczej, do której doszło 25 listopada w Wilnie? Nadal niewiele, ale podejrzane okoliczności zdarzenia sprawiają, że media i politycy zastanawiają się, czy był to na pewno wypadek, czy może rosyjski sabotaż. Podczas konferencji prasowej w Tallinie z dziennikarzami rozmawiali na ten temat estoński szef dyplomacji Margus Tsahkna i szef litewskiego MSZ Gabrielius Landsbergis. Powiedzieli, że trwa śledztwo w sprawie katastrofy i "żadna hipoteza dotycząca incydentu nie została wykluczona". "Musimy wysłać wiadomość do naszych partnerów, że znajdujemy się na terytorium ataków hybrydowych, że ludzie są zaniepokojeni. I musimy wysłać bardzo wyraźny sygnał Rosjanom, że istnieją czerwone linie, których nie chcieliby przekroczyć" - powiedział Landsbergis. "Powinno to zrobić NATO. Muszą to zrobić najpotężniejsi sojusznicy w naszym Sojuszu" – dodał szef litewskiego MSZ. Jak stwierdził, sojusznicy muszą "wysłać wiadomość zarówno do prezydenta Rosji Władimira Putina, jak i do swoich społeczeństw, że agresor musi zaprzestać zastraszania, bo w przeciwnym razie zostaną podjęte konkretne działania".
Dlaczego w sprawie katastrofy samolotu w Wilnie istnieje podejrzenie rosyjskiego sabotażu? Co dokładnie się stało?
W poniedziałek, 25 listopada pod Wilnem rozbił się niedaleko lotniska samolot transportowy znanej kurierskiej firmy DHL. Maszyna runęła prosto na budynek mieszkalny. Dwupiętrowy dom stanął w ogniu, płomienie zaczęły rozprzestrzeniać się na resztę budynków. Potwierdzono śmierć jednej osoby - to członek załogi samolotu, trzy inne będące na pokładzie ocalały i zostały ranne. Nie ma ofiar na ziemi. Litewski urząd nadzoru lotniczego podał, że piloci przy podchodzeniu do lądowania w Wilnie nie zgłaszali żadnych problemów. Śledztwo trwa i żadna przyczyna wypadku nie została jeszcze wykluczona. Czemu można podejrzewać sabotaż? Niemiecki kontrwywiad ostrzegał w ostatnich miesiącach przed podkładaniem "niekonwencjonalnych urządzeń zapalających" w paczkach, które przewożone są pojazdami i samolotami firm kurierskich, w tym DHL. Jedna z takich paczek zapaliła się na lotnisku w Lipsku. Pożar nie wybuchł w samolocie tylko dlatego, że przypadkiem doszło do opóźnienia lotu. Maszyna, która rozbiła się w Wilnie, leciała właśnie z Lipska.
O zagrożeniu informowano także w Polsce. Była mowa o " inicjowaniu pożarów za pomocą paczek kurierskich z samozapłonem"
25 października polska Prokuratura Krajowa i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego poinformowała, że aresztowano cztery osoby, które według śledczych miały dopuszczać się aktów sabotażowo-dywersyjnych na zlecenie obcych służb. "Obecnie aresztowane są cztery osoby zaangażowane w działalność grupy sabotażowo-dywersyjnej o charakterze międzynarodowym, która nadawała przesyłki mogące ulec zapłonowi podczas transportu lotniczego" - podawała wtedy prokuratura. Zgodnie z komunikatem PK prowadzone obecnie śledztwo dotyczy udziału tych ludzi "w działalności obcego wywiadu poprzez dokonywanie aktów sabotażu polegających na uszkadzaniu obiektów przemysłowych oraz infrastruktury krytycznej w postaci lotnisk, samolotów i pojazdów oraz inicjowaniu pożarów za pomocą paczek kurierskich z samozapłonem".