Śledczy starają się ustalić, co doprowadziło do tragedii traktowanej jako zabójstwo-samobójstwo. Para radośnie świętowała nastanie nowego roku, pozując z szerokimi uśmiechami na ustach do pamiątkowych zdjęć. Ale wszystko to było raczej udawane. Po sylwestrze i powrocie do domu przy 103rd Ave. niedaleko 113th St. w poniedziałek w południe doszło do tragedii. Zanim mężczyzna sięgnął po nóż, zaczął awanturować się z kobietą.
Krzyki były głośne, bo sąsiedzi, zaniepokojeni sytuacją, zaalarmowali policję. Kiedy ok. 2 po południu oficerowie przybyli na miejsce, zastali makabryczną scenę. Młoda kobieta leżała na podłodze w kałuży krwi broczącej z licznych ran pleców i twarzy. Obok ciała leżało narzędzie zbrodni. Sprawcy nie było.
Zaledwie półtora mili od miejsca zbrodni, w Forest Park, odkryto ciało męża kobiety wiszące na jednym z drzew. Ze wstępnych ustaleń i po rozmowach z rodziną, przyjaciółmi i sąsiadami wiadomo, że mąż kobiety był bardzo agresywny i wielokrotnie dostawał napadów zazdrości. Znany też był z ostrego imprezowania okraszonego alkoholem i kokainą. Niewykluczone, że podczas sylwestrowej imprezy coś mu się nie spodobało w zachowaniu żony i postanowił ją ukarać. Tylko tym razem przekroczył wszelkie granice.