Obaj mężczyźni poznali się w październiku na czacie internetowym, gdzie kontaktowali się ludzie o kanibalistycznych fantazjach. Zaczęli wymieniać się SMS-ami i e-mailami. Wojciech S. pisał, że chce zostać zabity i zjedzony. Grafolog z drezdeńskiej jednostki Krajowego Urzędu Kryminalnego obiecał mu, że spełni jego życzenie.
Przeczytaj: Kanibalizm. Czyli jak smakuje ludzkie mięso?
4 listopada spotkali się w Hartmannsdorf-Reichenau. Tam Detlef G. w piwnicy domku letniskowego zabił ofiarę dźgnięciem w szyję. Później przez pięć godzin ćwiartował zwłoki. Jednak ich nie zjadł, tylko zakopał w ogródku. Po zgłoszeniu zaginięcia Wojciecha S. policja sprawdziła jego komputer i wpadła na trop mordercy. Detlef G. przyznał się do zbrodni. Został aresztowany za zabójstwo powodowane chęcią zaspokojenia popędu seksualnego.
Policja bada teraz, czy rzeczywiście zrobił to na wyraźną prośbę ofiary.