Krwawa scena rozegrała się na rogu East 124th Street i Madison Avenue, w pobliżu Marcus Garvey Park. Choć doszło do niej w piątek przed 2 po południu, do niedzieli policji nie udało się nikogo aresztować, ani też ustalić dokładnego przebiegu zdarzeń oraz tego, co sprowokowało atak. Na razie wiadomo tylko, że funkcjonariusze zostali powiadomieni przez anonimowego informatora. Po przybyciu na miejsce, znaleziono ofiarę leżącą w kałuży krwi, która wydobywała się z rany w szyi. Mężczyzna został przewieziony do Harlem Hospital, gdzie stwierdzono jego zgon. Według części świadków, którzy – jak twierdzi policja – niezbyt chętnie współpracują, ofiara i napastnik znali się, a krótko przed atakiem ostro się kłócili. Inni z kolei mówią, że napaść była nagła i zupełnie przypadkowa. – On sobie normalnie szedł, odwróciłem się na moment w drugą stronę, spojrzałem z powrotem, a on już leżał, a wokół niego zaczęła pojawiać się krew – mówił jeden ze świadków. Jak było naprawdę? Odpowiedzi na to pytanie szuka policja. Tymczasem miejsce, gdzie doszło do tragedii zabezpieczono żółtą policyjną taśmą...
Zadźgany w biały dzień na Harlemie
2014-08-10
20:26
To przerażające... 41-letni mężczyzna został zadźgany nożem na Harlemie. Zbrodnia miała miejsce w biały dzień, przed godziną 2 po południu!