Owiana sławą luksusowego kurortu wyspa Sylt, znajdująca się w kraju związkowym Szlezwik-Holsztyn przy granicy z Danią, stała się w ostatnim czasie celem turystów, którzy na własne oczy chcą zobaczyć to zjawisko. Chodzi o rozgwiazdy wyrzucane przez morze na plaże. Choć do takich zdarzeń dochodzi cyklicznie, to rzadko mają one aż tak dużą skalę. Na plażach Syltu zalegają obecnie miliony rozgwiazd. Na piasku leżą wręcz dywany rozgwiazd, a turyści muszą uważać, by na nie nie nadepnąć. Zjawisko jest efektem silnych sztormów występujących w zimie na Morzu Północnym.
- To naturalne zjawisko pojawia się regularnie o tej porze roku, ale fakt, że wyrzucanych jest tak wiele zwierząt, jest uderzający. Wydaje się, że jest to naturalne masowe wymieranie. Na odcinku liczącym od sześciu do siedmiu kilometrów rozciąga się kilka dywanów z milionami rozgwiazd - powiedział w rozmowie z "Bildem" Sönke Lorenzen z Zarządu Parku Narodowego Szlezwik-Holsztyn.
Niestety rozgwiazdy wyrzucone na brzeg nie mają szans, by przetrwać. Przyrodnicy uspokajają jednak, że populacji tych drapieżników nic nie grozi. Z głębszych stref Morza Północnego napływa bowiem wystarczająco dużo młodych osobników i są one w stanie zastąpić rozgwiazdy wyrzucane na brzeg.