Wydawało się, że nie uda się odnaleźć tego dziecka żywego, ale stał się cud! Po dwóch dniach spędzonych w zimnym, a nocami mroźnym lesie wśród gór udało się odnaleźć zaginioną Julię Sleegers (8 l.) z Berlina. Dziewczynka zniknęła podczas rodzinnej wycieczki. Para z Berlina z trójką dzieci w wieku sześciu, ośmiu i dziewięciu lat wybrała się w zalesione góry w niedzielę. Podczas zabawy w rejonie czeskiej góry Cerchov rodzice nagle stracili syna, siostrzeńca i córkę z oczu. Mimo nawoływań i poszukiwań nie mogli ich znaleźć i przerażeni wezwali pomoc. Służby ratunkowe odnalazły wieczorem dwoje dzieci - 6-letniego syna pary i 9-letniego siostrzeńca. Potem ruszyły poszukiwania Julii. Szanse na znalezienie jej żywej malały z każdą godziną. Dziecka szukało 1400 (!) osób i 115 psów tropiących, śmigłowce i drony, ale jak pisze "Bild", w końcu znalazł ją leśniczy Martin Semecki (31 l.). Była tak blisko! Czemu nikt z tak wielu profesjonalistów wcześniej nie trafił na jej ślad?
NIE PRZEGAP: Tego nie może jeść księżna Kate! Jak ona to wytrzymuje?!
NIE PRZEGAP: Dramatyczny apel Demi Lovato! "Nie obrażajcie KOSMITÓW!"
Dziecko znalazło się w pobliżu miejscowości Czeska Kubice, zaledwie 8 kilometów od miejsca zaginięcia. - Siedziała w wysokich zaroślach, widziałem jej blond włosy, kurtkę i buty - opowiada leśniczy. - Była przerażona. To niebezpieczny teren, są tu gęste lasy i pełno skał, zasięg telefoniczny jest bardzo słaby - dodaje. Dziewczynka w stanie hipotermii trafiła do szpitala, ale jej stan jest dobry. Co się z nią działo? Jak przetrwała w lesie? Tego jeszcze nie wiadomo, ale z pewnością wielu będzie chciało zadać jej to pytanie, gdy wydobrzeje!