Tragiczny finał poszukiwań zaginionych sióstr. Eliza i Henrietta Huszti najprawdopodobniej nie żyją, znaleziono dwa ciała w rzece
To już niemal stuprocentowo pewne, choć na oficjalne potwierdzenie policji musimy jeszcze poczekać - zaginione siostry niestety nie żyją. Chodzi o zaginięcie 32-letnich Elizy i Henrietty Huszti, sióstr pochodzących z Węgier i zamieszkałych w Szkocji. Kobiety wynajmowały tam mieszkanie. Były równolatkami, urodziły się jednocześnie z bratem jako trojaczki. 6 stycznia niespodziewanie wysłały SMS-a do właścicielki lokalu, informując, że nie wrócą i rezygnują z wynajmu. Potem kamery monitoringu uchwyciły Elizę i Henriettę w Aberdeen, w rejonie mostu królowej Wiktorii nad rzeką w nocy z 6 na 7 stycznia. Kobiety nie wróciły, żaden monitoring już ich nie zarejestrował, a wynajmująca im mieszkanie kobieta powiadomiła policję o zaginięciu, kiedy zorientowała się, że rzeczy sióstr pozostały w jej lokalu.
Jak poinformowała szkocka policja, na razie nic nie wskazuje na udział osób trzecich w śmierci Elizy i Henrietty
Poszukiwania zaginionych były szeroko zakrojone, uczestniczyły w niej śmigłowce, ratownicy z psami, jednostki morskie. Niestety, nie udało się odnaleźć kobiet żywych, za to z rzeki Dee wyłowiono dwa ciała. Wszystko wskazuje na to, ze są to zwłoki zaginionych sióstr Huszti. Co im się przytrafiło? Jak poinformowała szkocka policja, choć śledztwo nie zostało umorzone i dochodzenie trwa, to na razie nic nie wskazuje na udział osób trzecich w śmierci Elizy i Henrietty. Nie wiadomo, czy utonęły przypadkiem, czy może jedna rzuciła się na ratunek drugiej? Tego funkcjonariusze nie wiedzą, być może pozostanie to zagadką.