W niedzielę Maraldi był na wyspie Phuket w Tajlandii. Nagle zdębiał, przeglądając poranną prasę. Odnalazł swoje nazwisko na liście 239 osób, które wsiadły na pokład samolotu lecącego z Kuala Lumpur w Malezji do Pekinu. Niespełna godzinę po starcie maszyna zniknęła. - Zadzwoniłem do rodziców, aby wiedzieli, że żyję - opowiada Włoch.
Patrz też: Zaginiony Boeing 777 odnaleziony? Na wodzie unosi się obiekt
W 2013 r. zgłosił kradzież swojego paszportu i wyrobił nowy dokument. Tym skradzionym posłużył się ktoś 6 marca i kupił bilet na lot malezyjskim Boeingiem 777. Wiadomo teraz, że jeszcze przynajmniej jeden z pasażerów tego samolotu korzystał z kradzionych dokumentów.
Możliwe, że byli to zamachowcy. Śledczy ujawnili, że przed zniknięciem z radarów Boeing zaczął zawracać. Ale pilot nie poinformował kontrolerów lotów o zmianie trasy. Hipoteza o ataku terrorystycznym na pokładzie staje się coraz bardziej prawdopodobna.