Tajemnicze zaginięcie na Teneryfie. 19-latek jakby zapadł się pod ziemię. Były policjant uważa, że sprawa ma drugie dno
Ta tajemnicza sprawa zaginięcia nie schodzi z pierwszych stron brytyjskich gazet. Niemal dwa tygodnie temu, 17 czerwca, na Teneryfie zaginął młody brytyjski turysta. Jay Slater (19 l.) poleciał na Wyspy Kanaryjskie na festiwal muzyczny. Feralnego dnia o godzinie 8:50 rano wykonał niespodziewany telefon do swojej znajomej. Powiedział, że zgubił się na Teneryfie w rejonie Parku Narodowego Teno i miejscowości Masca, a w telefonie zostało mu zaledwie 1 proc. baterii. Potem kontakt z chłopakiem urwał się na dobre. Znajoma powiadomiła rodzinę Jaya, a oni policję. Ale poszukiwania nic nie dały. Co mogło się z nim stać? Spekulacjom nie ma końca. Teren jest górzysty i trudny, nastolatek mógł spaść w jakąś przepaść. Policja właśnie przerwała poszukiwania z braku jakichkolwiek śladów, ale śledztwo trwa.
"Uważnie śledziłem tę sprawę, z pewnością jest bardzo dziwaczna, wiele rzeczy po prostu nie trzyma się kupy"
Tymczasem doświadczony w sprawach zaginięć były policjant uważa, że sprawa ma drugie dno. Jay Slater mógł... wcale nie zaginąć - przekonuje Graham Wettone w MailOnline i apeluje do hiszpańskiej policji, aby przyjęła ofertę pomocy od brytyjskich kolegów. Hiszpańska policja powinna „jeszcze raz przyjrzeć się sprawie” - przekonuje Graham Wettone. „Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że skupiają się tylko na górach, ale mam nadzieję, że szukają innych tropów, w tym kryminalnych. Uważnie śledziłem tę sprawę i omawiałem ją z kolegami, z pewnością jest to bardzo dziwaczna sprawa, wiele rzeczy po prostu nie trzyma się kupy" - powiedział tajemniczo eks policjant, wywołując lawinę domysłów.