Dramat rozegrał się w niedzielne popołudnie na wiecu w Mediolanie. Berlusconi po wygłoszeniu przemówienia zszedł ze sceny i wmieszał się w tłum wyborców. Na ten moment czekał leczący się od kilku lat psychiatrycznie Massimo Tartaglia (42 l.). "Zamachowiec" jako swej broni użył miniaturki mediolańskiej katedry i kiedy nadarzyła się okazja, z całej siły cisnął nią Berlusconiemu w twarz (zobacz zdjęcia!).
Oszołomiony premier osunął się na ziemię, a z jego twarzy od razu pociekły strużki krwi. W ciągu kilku sekund ochroniarze obezwładnili wariata. Ranny Berlusconi trafił do szpitala. Włoski premier już doszedł do siebie, ale ma dosłownie zmasakrowaną twarz, pęknięty nos i uszkodzone zęby. Ze szpitala wyjdzie dopiero dzisiaj. Wszystkie gazety we Włoszech solidaryzują się z premierem, ale w sieci nie brak głosów popierających atak.