Był nazywany "ojcem irańskiej bomby atomowej". Choć oficjalnie przewodniczył państwowemu organowi zajmującemu się "rozwojem nowoczesnych technologii", było tajemnicą poliszynela, że tak naprawdę szefował irańskim programem jądrowym. Teraz ta niezwykle wpływowa osoba stała się celem zamachu terrorystycznego. Mohsen Fakhrizadeh-Mahabadi został ciężko ranny i trafił do szpitala. Jak poinformował właśnie Reuters, naukowiec zmarł w wyniku odniesionych ran. Wiadomość tę oficjalnie potwierdziły irańskie media rządowe.
Doniesienia o śmierci Mahabadiego doprowadziły do porównań z zabójstwem irańskiego generała Ghasema Solejmaniego, który 3 stycznia tego roku zginął w ataku amerykańskiego drona. Jeśli okaże się, że za zamachem na naukowca także stali Amerykanie, może to spowodować bardzo poważne konsekwencje. Przypomnijmy, że parę tygodni temu Donald Trump w gronie doradców rozważał atak rakietowy na irańskie zakłady zajmujące się wzbogaceniem uranu. Współpracownicy odradzili prezydentowi USA ten krok, jednak podjęto dalsze ustalenia w kwestii innej formy odpowiedzi na ostatnie przyspieszenie przez Iran prac nad bronią atomową. Czy właśnie to jest odpowiedź USA?