Tuż po godzinie 20 w tłum ludzi, którzy brali udział w jarmarku bożonarodzeniowym, wjechał tir. Tragiczny bilans to 12 zabitych oraz ponad 50 rannych. Jak się później okazało, ciężarówka należała do polskiej firmy. Do Niemiec wjechał nią 37-letni Polak, który miał mieć rozładunek w Berlinie. Mężczyzna został zastrzelony. Sprawca zamachu, 23-letni Pakistańczyk, został już zatrzymany przez policję.
Jak wynika z zapisów GPS, o 15.44 ktoś próbował uruchomić silnik. - Następnie przez godzinę nie było żadnych odczytów. Kolejna próba uruchomienia nastąpiła o 16.52 i silnik pracował do 17.37. W tym czasie samochód się nie przemieszczał. Podobnych prób miało być kilka. Następnie ciężarówka została uruchomiona o 19.34 i ruszyła spod Berlina - opisuje portal Money.pl.
Zdaniem polskiego pracownika, takie manewry są bardzo dziwne. - Wygląda to tak, jakby ktoś próbował nauczyć się jeździć tym autem. Miał też problemy z jego uruchomieniem - opisywał w rozmowie z Money.pl Łukasz Wąsik.
Tragicznie zmarły Polak to 37-letni pracownik polskiej firmy. Wiadomo, że miał żonę i jedno dziecko.