Horror w Nowej Zelandii miał miejsce o 14.45 i 16 Christchurch. Napastnicy wbiegli do dwóch meczetów i zaczęli strzelać do wiernych. Według najnowszych informacji, zginęło co najmniej czterdzieści dziewięć osób, a około pięćdziesiąt zostało rannych. Trójka mężczyzn oraz jedna kobieta, którzy przeprowadzili zamach, zostali ujęci przez policję. Jak ustalono, sprawcy działali w bardzo dobrze zorganizowany sposób - komunikowali się ze sobą,a w do ich samochodów były przymocowane ładunki wybuchowe domowej roboty. Jeden z zamachowców nakręcił wideo z ataku: można na nim zauważyć jak wbiega do meczetu i zaczyna strzelać. Na szczęście Facebook oraz Twitter usuwają nagrania z sieci. Tuż przed atakiem, mężczyzna opublikował również swój manifest. Wspomina w nim o Polsce.
- Nie ma już gdzie uciekać. Obróćcie się, stańcie twarzą w twarz z wrogiem. Nie ma żadnego miejsca, którego nie dotknęła wić migracji zastępującej. (...) Nie ma przyjemnej łąki, na której możesz się położyć i to przeczekać. Nie znajdziecie wytchnienia - nie na Islandii, nie w Polsce, nie w Nowej Zelandii, nie w Argentynie, nie na Ukrainie, nie nigdzie na świecie. Wiem, bo tam byłem - napisał zamachowiec w swoim manifeście. Dalej możemy przeczytać, że są kraje, gdzie może nadejść rewolucja. - Kiedy Europejczycy z wszystkich krajów i kontynentów wesprą swych braci, nie mogą zaatakować. Ruch może zacząć się w Polsce, w Austrii, we Francji, w Argentynie, w Australii, w Kanadzie lub nawet Wenezueli. Gdy ruch się zacznie, popierajcie swoich ludzi z całą siłą - napisał. Mężczyzna usłyszał już zarzuty, w sobotę ma stanąć przed sądem.