Dwóch małych chłopców tuli się do trumny, a dorośli krewni uspokajają dzieci i całują wieko sarkofagu pokryte turecką flagą. Sceny, jakie rozgrywały się na pogrzebie Ayhana Arika, jednej z ofiar rzezi w Stambule, wyciskały łzy z oczu. Synowie tego mężczyzny już nigdy nie zobaczą tatusia. Zginął przypadkiem. Nie był imprezowiczem, tylko kierowcą wożącym turystów po mieście, a feralnej sylwestrowej nocy wpadł na herbatę w okolicy. Akurat przechodził obok klubu Reina, gdy zamachowiec w stroju Świętego Mikołaja zaczął strzelać - najpierw na zewnątrz, potem w środku lokalu. Zginęło 39 osób, w tym wielu obcokrajowców, m.in. z Izraela i Francji. Rannych zostało 69. Trwają poszukiwania sprawcy. Pojawiły się informacje, że mógł pochodzić z Turkmenistanu, Afganistanu lub Czeczenii. Policja pokazała jego zdjęcie. Wczoraj w związku z zamachem zatrzymano osiem osób, ale wśród nich nie ma głównego sprawcy. Do rzezi przyznało się Państwo Islamskie. Nazwało ją "błogosławioną operacją przeciw krzyżowcom", a terrorystę określiło jako "bohatera".
Zamach w Stambule: Zły Mikołaj zabił nam tatusia
2017-01-03
3:00
Dramatyczne sceny na pogrzebie jednej z ofiar zamachu w Stambule! Dzieci płakały, tuląc się do trumny z ciałem ojca.