Breivik powiedział też policjantom, że działał sam, choć jeszcze wczoraj z Norwegii docierały informacje o tym, że zamachowców mogło być więcej.
- Mój czyn był okrutny, ale konieczny - zdążył też ogłosić związany ze skrajną prawicą Breivik, który zaatakował uczestników zjazdu młodzieżówki socjaldemokratycznej Partii Pracy. Polcjanci podkreślają, że Breivik nie wyraził skruchy.
Tragiczny bilans może jeszcze wzrosnąć
Władze norweskie wciąż nie podają nazwisk zabitych w piątkowej masakrze. - Chcemy mieć pewność, że najpierw poinformowane zostaną wszystkie rodziny ofiar, a dopiero potem opinia publiczna - tłumaczy premier Norwegii, Jens Stoltenberg.
Sytuacja jest tym trudniejsza, że liczba 92 ofiar wcale nie musi być liczbą ostateczną. Kilka koleknych osób wciąż uznaje się za zaginione.