Do zamachu przed centrum handlowym w Tel Awiwie doszło w Nowy Rok około godziny 15. Uzbrojony w broń automatyczną lub półautomatyczną napastnik strzelał do tłumu przechodniów, spacerujących ulicą, niedaleko wejścia do galerii. Na jednym z nagrań widać, jak zamachowiec wybiega ze sklepu spożywczego i zaczął strzelać. W ataku przed Dizengoff Center zginęły dwie osoby, a siedem innych zostało rannych. Świadkowie słyszeli od 10 do kilkunastu strzałów, przypominających serie z broni automatycznej - donosi izraelski dziennik.
Policja nie potwierdza jeszcze informacji o schwytaniu sprawcy zamachu w Tel Awiwie. Obecnie trwa obława na napastnika. Burmistrz miasta poprosił mieszkańców o pozostanie w domach, stwierdzając jednocześnie, że zamach miał na celu "przestraszenie obywateli i wpłynięcie na ich życie". Burmistrz powiedział w związku z tym, że mieszkańcy Tel Awiwu "powinni wziąć głęboki oddech, rozluźnić się, a służby (bezpieczeństwa) się wszystkim zajmą". W związku z obławą zablokowana jest duża część centrum Tel Awiwu.
W kilka godzin po zdarzeniu wiadomo, że napastnik to 29-letni Arab, obywatel Izraela mieszkający na co dzień w Wadi Ara na północy kraju. Jego twarz w telewizji rozpoznał ojciec - wolontariusz pracujący w policji sąsiedzkiej - i zgłosił to władzom. Jak pisze "Times of Israel", nie potrafił on powiedzieć policji niczego, co wskazywałoby, że jego syn się zradykalizował i atak, którego dokonał, mógłby być uznany za przeprowadzony na tle narodowymi lub religijnym. Taka hipoteza dominuje jednak na tym etapie poszukiwań i śledztwa.
ZOBACZ: Alarm terrorystyczny w Monachium. Planowano atak podobny do tego z Paryża
#BREAKING: #Manhunt in #TelAviv after the #shooting #incident. #Motive still #unclear. pic.twitter.com/aFqZt44yjm
— Or Ravid אור רביד (@OrRavid) styczeń 1, 2016