Wiśta, wio! Książę Filip, który w brytyjskich mediach przedstawiany jest jako pirat drogowy, nie zrezygnował do końca z szarżowania po drogach. Właśnie został przyłapany jako woźnica jednej z bryczek. Przejażdżkę urządził dookoła królewskiego posiadłości w Windsorze, nie tylko sobie, ale też dwóm dżokejkom, które siedziały na tylnej ławce powozu.
Dlaczego książę Filip musiał zrezygnować z prawa jazdy? Ze względu na groźny wypadek, który miał miejsce na początku tego roku.
97-letni Książę zderzył się wówczas swoim Land Roverem Freelanderem II z vanem marki Kia. Zdarzenie wyglądało na bardzo niebezpieczne, ponieważ samochód rodziny królewskiej osiadł na drzwiach kierowcy.
W wyniku kolizji ucierpiała kobieta, która prowadziła drugi pojazd — ma złamany nadgarstek. Poszkodowana po wypadku skarżyła się w mediach, że nikt nie interesował się jej stanem zdrowia. Książę Filip niezwłocznie napisał do kobiety list z przeprosinami, przyjmując całą winę na siebie.
Ostatecznie Książę Edynburski na dobre kończy historię z motoryzacją, co w tym wieku jest zdecydowanie najlepszą decyzją.