Poniedziałek to kolejny dzień protestów na Ukrainie. W nocy kilka tysięcy osób koczowało na kijowskim Majdanie, budowali barykady i przygotowywali się do kontynuacji strajku tuż po niedzieli. TVN24 podaje informację, że dziś w stolicy Ukrainy może zostać ogłoszony stan wyjątkowy.
W niedzielne popołudnie doszło do starć w Kijowie. Protestujący zebrani na Placu Wolności, czyli popularnym Majdanie, domagający się podpisania przez Wiktora Janukowycza umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską, starli się z oddziałami specjalnymi milicji - Berkutem. Funkcjonariusze zostali obrzuceni m.in. kamieniami. Wobec demonstrujących użyto gazu łzawiącego.
PRZECZYTAJ: Ukraina chce do Unii Europejskiej
- Wszyscy tu przyszli po to, aby powiedzieć "nie" dla korupcji i dla tego rządu i pokazać wszystkim, że chcemy integrować się z Unią Europejską. Ludzie chcą żyć w prawdziwym, europejskim kraju - mówił Witalij Kliczko w trakcie niedzielnych protestów w Kijowie. Wszyscy tu zgromadzeni chcemy powiedzieć prezydentowi i rządowi, że jeśli nie będą nas słuchać, zrobimy wszystko by wybrać nowe władze, które wreszcie nas wysłuchają - mówił słynny bokser Witalij Kliczko, szef partii Udar.